Pojazd specjalny w warsztacie to rzadkość, ale i wyzwanie. Warto jednak pamiętać, że doświadczenie w tej materii to furtka do dobrych zarobków
Czy to oznacza, że typowy warsztat naprawiający samochody ciężarowe powinien unikać pojazdów specjalnych?
To kwestia danego przypadku. Część firm modyfikujących – jak sama nazwa wskazuje – dokonuje niewielkich zmian konstrukcyjnych, więc w dokumentach pojazdu pozostaje on pod pierwotną marką i związanymi z tym gwarancjami, przeglądami, bo sam „modyfikator” jest certyfikowany. W innych przypadkach, pomimo głębokiego przekonstruowania pojazdu bazowego, jego obsługi (lub jej części) może podjąć się typowy serwis, dysponujący autoryzacją marki bazowej. Są też takie sytuacje, gdy tylko firma modyfikująca jest uprawniona do napraw – także pogwarancyjnych.
Jak można zauważyć, zaproszenie pojazdu specjalnego na warsztat to spore wyzwanie. Doświadczenie, kompetencje, autoryzacje to nie wszystko. Liczy się także aspekt ekonomiczny. O ile naprawa silników, układów klimatyzacyjnych czy serwis blacharsko-lakierniczy są – do wyliczenia stawek – dość proste, o tyle ingerencja w nietypowe zespoły może być trudna do oszacowania. Natomiast jeżeli klient z takim pojazdem – zamiast udać się do wyspecjalizowanej palcówki – kieruje się do typowej, to widać, że ma problem natury ekonomicznej i może chcieć go przerzucić na serwis. Dlatego jeżeli pojazd specjalny omija twój warsztat, to niekoniecznie jest to zła wiadomość.
Grzegorz Teperek
Fot: ESTEPE, Toni Maurer, Garage Antoine, Paul Nutzfahrzeuge
Tekst pochodzi z archiwum Nowoczesnego Warsztatu
Komentarze (0)