Samochody ciężarowe

Samochody ciężarowe

ponad rok temu  22.11.2013, ~ Administrator - ,   Czas czytania 6 minut

Serwis naczep

– konieczność, ale w jaki sposób?. Od kilku lat wzrasta świadomość profesjonalnego serwisowania naczep. Pojawia się jednak problem organizacji warsztatu oraz kilka pytań, m.in.: czy wydzielać odrębne stanowisko napraw i czy to się w ogóle opłaca? Podobne kwestie nurtują producentów naczep pragnących zorganizować sieć serwisową. Dlatego przyjrzymy się trzem systemom organizacji warsztatu naprawy naczep, jakie obecnie funkcjonują wśród producentów i kooperujących z nimi serwisów.

Pierwszym i najbardziej popularnym sposobem budowania obsługi serwisowej jest kooperacja z warsztatami naprawy ciężarówek. To najprostszy i najbardziej naturalny układ. Skoro w serwisie naprawia się ciągniki siodłowe, to powinno się i naczepy – ciągnik i naczepa to nierozłączny tandem. Sama nie dojedzie na kanał, a z racji prostszej konstrukcji rzadziej ulega awariom. Często przy okazji wizyty ciągnika „na kanale” obsługiwana jest i naczepa. Jeszcze większy ich związek pojawia się w przypadku autoryzowanych serwisów pojazdów ciężarowych. Dealerzy częstokroć oprócz flagowej marki ciężarówek sprzedają i obsługują konkretne marki naczep jako uzupełnienie oferty. W przypadku marki Mercedes jest to o tyle łatwe, że pod znakiem „gwiazdy” oferowane są również popularne osie do naczep – można więc dokonać kompleksowej obsługi całego zestawu w jednym miejscu. Sprzyjają też temu inne układy naczep – kompatybilne z ciężarówkami – takie jak układ hamulcowy, pneumatyczny czy elektryczny. Poza tym przewoźnicy mają coraz mniej czasu na wizyty w kilku punktach napraw i cieszą się, gdy w jednym miejscu można obsłużyć cały zestaw.

Jak powinien wyglądać taki serwis? Poza niezbędnym wyposażeniem do obsługi pojazdów ciężarowych – które pominiemy – wśród przydatnych elementów należy wymienić halę warsztatową chroniącą cały zestaw (najlepiej przejazdową) oraz podobnych rozmiarów płaską przestrzeń warsztatową znajdującą się w bezpośrednim sąsiedztwie tej pierwszej. Chodzi o stworzenie miejsca na składowanie stelaża naczepy skrzyniowo-plandekowej lub innych większych elementów naczep. Do napraw stelaża i plandek przyda się pomost roboczy, eliminujący niebezpieczne drabiny oraz narzędzia do reperacji plandek. W przypadku dłuższych napraw naczepy, gdy połączony z nią ciągnik musi udać się do innej pracy, pojawia się problem przetaczania naczepy np. na inne stanowisko lub na plac. Przydatnym urządzeniem okazuje się wówczas wózek widłowy z siodłem montowanym na widłach, gdyż może nie być pod ręką ciągnika siodłowego. Z reguły w wielu warsztatach „widlaki” są dosyć powszechne.
Globalni producenci naczep specjalnych starają się inwestować w takie placówki serwisowe. Jednak nie będzie ich zbyt wiele, ponieważ stosunkowo niewielka jest produkcja naczep. Z drugiej strony ich klienci to jedna z najbardziej wymagających grup oczekująca niezawodnego serwisu. Nieprofesjonalny serwis. Spawanie silosu skończyło się eksplozją i śmiercią dwóch osób. Dlatego jest miejsce na rynku dla wyspecjalizowanych „podwarsztatów”. Serwis przyfabryczny korzysta z zalet wyposażenia linii produkcyjnej i oryginalnych zamienników. A pracownicy serwisu często nabywają umiejętności na produkcji.
Jak widać, do obsługi najprostszych naczep plandekowych nie potrzeba zbyt wiele wyposażenia. Naprawy bardziej skomplikowanych elementów, takie jak przetaczanie tarcz hamulcowych, prostowanie siłowników hydraulicznych wywrotek czy naprawa agregatów chłodniczych to domena wyspecjalizowanych w tym serwisów. Nieco inaczej wygląda serwisowanie specjalistycznych naczep, takich jak cysterny, silosy czy naczepy do przewozu ładunków ponadnormatywnych. W takich przypadkach występują kolejne dwa sposoby organizacji warsztatu: specjalistyczny i przyfabryczny. Serwis specjalistyczny dotyczy najbardziej wyrafinowanych naczep, np. kosztujących nawet 2 miliony złotych (sztuka!) naczep do przewozów płynnej chemii. Bezpieczne transportowanie niebezpiecznego ładunku wymaga bardzo profesjonalnego serwisu. Zwłaszcza, gdy chodzi o naprawę aparatury pomiarowej, zespołu zaworów i pomp, elementów ze specjalnych stali czy izolacji. Ogromny koszt takich naczep powoduje, że bardzo opłacalne są naprawy powypadkowe. Aby ponownie cysterna nadawała się do bezpiecznego przewozu ładunków niebezpiecznych, wymaga się od mechaników unikalnej wiedzy, dużych umiejętności, szeregu uprawnień (np. spawanie aluminium, rentgen spawania, odbiory techniczne itp.), dlatego z reguły takie zabiegi odbywają się w nielicznych warsztatach. Są to najczęściej albo byłe zakłady naprawcze cystern z okresu poprzedniego ustroju, albo ówczesne zakłady wytwarzające tego typu sprzęt, które dziś zajmują się jego serwisem. Założenie takiego typu obiektu od podstaw to ogromna rzadkość, a jeżeli już występuje, to jest często wynikiem restrukturyzacji ww. warsztatu lub np. rozejścia się wspólników czy przejścia pracowników na tzw. własny rozrachunek. Poza tym naczepy tego typu stanowią niszę w stosunku do ogółu pojazdów ciągnionych i nie wymagają większej sieci serwisowej. Zdobycie wykwalifikowanej kadry i tzw. know- how jest często większym nakładem niż budowa i wyposażenie takiego warsztatu. Trudno więc zacząć „od zera”.

Dlatego coraz popularniejszym rozwiązaniem problemów napraw specjalistycznych naczep są serwisy przyfabryczne. Zaletami takich rozwiązań są niższe koszty inwestycji, słuszne przeświadczenie klienta o wyższej jakości napraw w takim miejscu oraz łatwy i szybki dostęp do oryginalnych zamienników. Mniejsza skala produkcji i większe kwalifikacje pracowników pozwalają na zachowanie tych samych standardów w fabryce i warsztacie. Obecnie, w czasach spowolnienia gospodarczego, serwis przyfabryczny jest bardziej atrakcyjny finansowo. Często, gdy nie ma pracy w serwisie, pracownicy trafiają na linię produkcyjną. Tam podnoszą swoje umiejętności, lepiej rozumieją budowę pojazdów, a nawet potrafią wykryć i wyeliminować błędy konstrukcyjne. Ponadto mają dostęp do oryginalnych części i technik, które pozwalają wręcz na bezśladowe wykonanie nawet największych napraw czy remontów. Dlatego takie serwisy stają się coraz bardziej popularną formą wykonywania napraw naczep specjalistycznych. Jedyną wadą takiego układu jest znaczna odległość od klienta, często pochodzącego zza granicy. Jednak jakość tego typu produktów powoduje, że klienci częściej mają większy problem z naprawą opony niż z awarią układu hydraulicznego naczepy. Z drugiej strony często wykonują przewozy międzynarodowe, poruszając się w sąsiedztwie fabryki swojej naczepy – mogą więc skorzystać z tzw. szybkiego serwisu. Bardzo często klienci wspomagani są serwisem wyjazdowym z fabryki, czyli nie są pozostawieni na pastwę losu. Inni, posiadający własne zaplecze serwisowe, potrafią we własnym zakresie dokonać niezbędnych napraw.

Czy powyższa prezentacja to dobra czy też zła informacja dla serwisów? Zależy, jak na nią patrzeć. Jeżeli planujemy poszerzyć zakres usług o naprawę naczep, jest to koncepcja jak najbardziej słuszna. Jest więcej firm produkujących naczepy niż samochody ciężarowe. Z reguły dopiero od niedawna dostrzegają one potrzebę rozwijania sieci serwisowej. Nie mają takiego potencjału finansowego jak koncerny wytwarzające ciężarówki, dlatego często liczą na współpracę z niezależnymi (od nich) serwisami. Nakłady na wyposażenie nie są duże (w stosunku do sprzętu dla ciężarówek), a ogromną część dotychczas posiadanego wyposażenia można używać także przy naczepach. Klient niemal zawsze przyjeżdża do serwisu z naczepą – i może będzie chciał coś jeszcze przy niej zrobić. Naczepa to z jednej strony niezbyt skomplikowany produkt, ale z drugiej złożony – bo cóż może począć kierowca, gdy zapieką się w niej hamulce?
Czy należy źle odbierać tendencję do zakładania serwisów przyfabrycznych? Nie, gdyż dotyczą one najczęściej pojazdów wysoce specjalizowanych. A tych sprzedaje się zdecydowanie mniej, mniejszy jest więc i rynek. Natomiast duże pole do popisu mają serwisy specjalizujące się np. w naprawach poszczególnych elementów naczep: agregatów chłodniczych, hydrauliki siłowej, kompresorów, prostowania ram itp. Dzieje się tak dlatego, że część tych usług zlecają na zewnątrz… niektóre z ww. kompleksowych serwisów specjalistycznych. Takie dziedziny są dla nich zbyt małe lub nie mają ku temu warunków. Stąd miejsce na rynku serwisów dla „specjalistów dla specjalistów”.

Grzegorz Teperek

Komentarze (0)

dodaj komentarz
    Nie ma jeszcze komentarzy...
do góry strony