Norbert Jezierski, właściciel firmy IT.Norcom
Rozmawiamy z Norbertem Jezierskim, odpowiedzialnym od strony programistycznej za wdrożenie nowej wersji Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców dla niemal co trzeciej SKP w Polsce.
- 13 listopada 2017 r. obudziliśmy się w innej rzeczywistości. Wdrożenie nowej wersji Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców (CEPiK) powinno wpłynąć na poprawę bezpieczeństwa ruchu drogowego. Czy tak się stanie?
Zobaczymy. W moim odczuciu tylko konsekwentne działania rządu i parlamentu, połączone z planowanym po części na rok bieżący wdrożeniem dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady 2014/45/UE, przyniosą trwały efekt. Wypadkowa działań w tej dziedzinie zawsze jest sumą mniejszych kroków, nie zawsze spektakularnych w swoim wymiarze.
CEPiK w wersji 1 to w zasadzie wyłącznie wydziały komunikacji oraz działające w trybie offline i tylko jednokierunkowo stacje kontroli pojazdów (SKP). CEPiK 2.0 to nowoczesny, bardzo duży i złożony system, przeznaczony do organizowania danych na wielu płaszczyznach i w wielu jednostkach. Największymi interesariuszami systemu są Ministerstwa: Finansów, Cyfryzacji, Spraw Wewnętrznych i Administracji, Sprawiedliwości, Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, ale też liczne służby mundurowe – m.in. policja, CBA, ABW, CBŚ, wojsko czy straż graniczna. Nie można zapomnieć o Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych, Ubezpieczeniowym Funduszu Gwarancyjnym czy instytucjach typu ITS, ZUS, urzędy kontroli skarbowej, a i to nie koniec listy.
- Liczba zainteresowanych podmiotów przekłada się pewnie na problemy związane z projektowaniem, tworzeniem, uruchomieniem i wdrożeniem systemu informatycznego. Dość powiedzieć, że wszystko musiało powstać w warunkach prawa, które jest czasem bardzo niekonkretne, niezmiernie wieloznaczne, a ostatnimi czasy… raptownie anonsowane. Na forum Norcomu wśród obaw wyrażanych przez środowisko diagnostów ktoś na długo przed 13 listopada 2017 r. wyraził dość uzasadniony pogląd – dlaczego przez jakiś czas nie mogą działać równocześnie CEPIK 1.0 i CEPIK 2.0? Stacje mogłyby spokojnie migrować z danymi pomiędzy systemami i uniknięto by „ataku” na serwery. Co niestety miało miejsce pierwszego dnia.
Dlaczego było tak bardzo nerwowo? Ostateczna i jednoznaczna decyzja o uruchomieniu nowej wersji systemu dotarła do producentów oprogramowania ok. 23:30 w nocy z niedzieli na poniedziałek, tj. z 12 na 13 listopada, zatem raptem na kilka godzin przed godziną „W”. Dopiero od tego momentu można było pełną parą uruchomić wszystkie procedury, wystawić nowe, zgodne z CEP 2 wersje programów. Krótko mówiąc, było niezmiernie mało czasu na dopilnowanie wszystkiego. Punktów krytycznych „wdrażamy/nie wdrażamy” było po stronie Ministerstwa Cyfryzacji kilka. Cały weekend, tj. 10-12.11.2017 r., był przeznaczony na próbne uruchomienie środowiska, na ostateczną migrację pojazdów z baz CEP v. 1 do v. 2, ostateczne dostosowanie słowników pomigracyjnych i próbę startu niezbędnych komponentów.
Napomknąłem o złożoności systemu, bo SKP użytkują oprogramowanie dziesięciu lub jedenastu producentów, a to mojej firmy zalicza się do „trójki” największych dostawców. Z racji prostego założenia poczynionego przez prawodawcę, iż Centralna Ewidencja nie posiada okresów przejściowych i rusza w całości jednego dnia, nie było możliwości wcześniejszego przetestowania jakichkolwiek rozwiązań bezpośrednio u najważniejszych interesariuszy, jakimi są SKP. Wybrana mała grupa, bo do 10 podmiotów na każdego dostawcę oprogramowania, nie pozwoliła na wyłapanie w zasadzie żadnego z błędów, jakie mogły pojawić i pojawiły się w dniu uruchomienia systemu. Wcześniejsze testy prowadzone były na środowisku próbnym, wypełnionym kilkunastoma tysiącami nierealnych pojazdów, co z kolei zablokowało możliwość wyłapania błędów dotyczących prawdziwych danych.
Dodajmy, że 13 listopada 2017 r. był czwartym lub nawet piątym terminem uruchomienia CEPiK 2.0, na pewno w odniesieniu do SKP. Przy takiej liczbie przesunięć tych niby „pewnych terminów” nietrudno o wywołanie wśród diagnostów wrażenia, że kolejny termin ponownie nie zostanie dotrzymany, że wszystko „rozejdzie się po kościach”.
- Kowal zawinił, cygana powiesili – parafrazując przysłowie, chyba niesłusznie to na programistów spadły gromy, skoro strona rządowa zakomunikowała, iż na dzień 2.10.2017 r. z wnioskiem o wydanie certyfikatu dla urządzeń VPN wystąpiło do Ministerstwa Cyfryzacji 4184 użytkowników z SKP, z czego pobranych zostało tylko 2190 certyfikatów. Nie mogli się doliczyć uprawnionych podmiotów? To co najmniej dziwne, skoro do dziś o liczbie SKP mówi się tylko w kategoriach szacunków, chyba zawyżonych skoro ok. 4700.
Certyfikaty VPN to rzecz niezbędna do uzyskania dostępu do środowiska CEP, a SKP powinny wystąpić o przyznanie takich nie do naszej firmy, a do Ministerstwa Cyfryzacji. Wielu zrobiło to odpowiednio wcześniej, wielu jednak na ostatnią chwilę. Jeszcze w połowie grudnia trafiliśmy na kogoś, kto z rozbrajającą szczerością przyznał się mojemu pracownikowi, że wystąpił o certyfikat… kilka dni wcześniej (sic!). Inna sprawa, że wydawanie takiego certyfikatu przez ministerstwo trwa zbyt długo, a nierzadko te wydane trzeba „poprawiać”.
Tak czy owak, z różnych względów było nerwowo. Bardzo nerwowo. Pierwsze 2 tygodnie odcisnęły swoje piętno na wszystkich współtwórcach CEPiK 2.0, tak od strony prywatnych, jak i rządowych dostawców rozwiązań informatycznych. Centralny Ośrodek Informatyki, wykonawca CEPiK-u ze strony Ministerstwa Cyfryzacji, również przeżywał gorące chwile. Tysiące niepodłączonych stacji, tysiące spanikowanych diagnostów i właścicieli SKP, setki problemów z instalacją nowych wersji programów i użytkowaniem nowych wersji słowników…
W przypadku większych dostawców efekt skali przeszedł chyba najśmielsze oczekiwania. Każdy komputer to „żyjący” swoim życiem organizm, z wielorakością systemów operacyjnych, zainstalowanych nań programów antywirusowych, firewalli, pomniejszych aplikacji. Jeden nie miał pobranych aktualizacji systemu operacyjnego, inny miał nieaktualną wersję oprogramowania do zarządzania podpisem elektronicznym, a kolejny nieprawidłowe parametry przeglądarki internetowej. To wszystko i więcej pomnożone przez efekt skali powodowało, że podłączonych stacji przybywało wolno, zbyt wolno.
Komentarze (0)