Dwa lata pozbawienia wolności – na taką karę naraził się mechanik samochodowy z Grajewa w województwie podlaskim. Jego wyjątkowo nieodpowiedzialne zachowanie na szczęście zakończyło się tylko kolizją.
Początek tej historii to porzucony samochód marki mitsubishi. W środku nie było nikogo. Pojazd zsunął się ze skarpy i w takim stanie został zauważony przez przechodniów, którzy powiadomili policję. Samej kolizji nie widział nikt. Policjanci szybko zidentyfikowali właściciela pojazdu. Okazał się nim mieszkaniec miasta, bardzo zaskoczony zresztą stanem, w jakim znajdował się jego samochód. Z jego zeznań wynikało, że samochód oddał mechanikowi do naprawy. Zlecenie było bardzo proste – wymiana klocków hamulcowych. Klient zostawił auto w warsztacie, a mechanik zabrał się za pracę. Po jej zakończeniu wybrał się na jazdę próbną. Czy hamulce były sprawne? Najprawdopodobniej tak, natomiast zupełnie niesprawny był kierowca. Jechał za szybko, wpadł w poślizg i zjechał ze skarpy. Kiedy zatrzymali go policjanci, wciąż miał w wydychanym powietrzu 1,7 promila alkoholu. Przyznał się do winy. Odpowie za spowodowanie kolizji i jazdę pod wpływem alkoholu.
fot. KWP Białystok
Komentarze (0)