Inne

Inne

ponad rok temu  24.06.2015, ~ Administrator - ,   Czas czytania 3 minuty

Do siedmiu razy sztuka

Rozmawiamy z Jackiem Bagińskim, Mechanikiem Roku 2015.

Jakie to uczucie być Mechanikiem Roku – najlepszym z ponad 1600, którzy wzięli udział w konkursie?
Było to moje siódme podejście do tego konkursu. Pierwsza moja myśl: udało się! Radość i zaskoczenie! Dodatkowym atutem zwycięstwa jest podniesienie dobrego wizerunku mojego warsztatu – mojego miejsca pracy i pasji jednocześnie.
Niewątpliwie jest to duży prestiż, zdobyć tytuł Mechanika Roku, zdobyć to wymarzone przez wszystkich pierwsze miejsce, być najlepszym spośród ponad 1600 innych uczestników. Dla mechanika zawody te to jak dla sportowca udział w mistrzostwach polski, uwieńczony złotym medalem.

Oprócz obrania odpowiedniej strategii zakupowej, uczestnicy konkursu musieli wykazać się również wiedzą i umiejętnościami. Jak ocenia Pan poziom trudności tegorocznej edycji Mechanika Roku? Było trudno?
Każdy Mechanik Roku organizowany przez firmę Fota jest inny – pytania do testów półfinałowych złożone są z całego wachlarza zagadnień, od płynów eksploatacyjnych, przez zawieszenia, silniki, elektronikę, po układy zasilania, czy hamulcowe.
Jest to mój siódmy konkurs, w którym dostałem się do półfinałów i trzeci, w którym znalazłem się w finale, więc – jak widać – nie jest łatwo zdobyć pierwsze miejsce. Liczy się wszechstronna wiedza z całego zakresu motoryzacji, a do tego trochę szczęścia w trafieniu w pytania. Moją specjalizacją jest elektronika, a w tym roku dużo półfinałowych pytań było właśnie z tego zakresu, co zwiększyło moje szanse wejścia do finału. Muszę jednak przyznać, że byłem bardzo niepewny, czy uda mi się dostać do pierwszej piątki – na moim wyniku mógł przecież zaważyć nawet jeden błąd.

Po teście pisemnym, jako finalista, musiał się Pan wykazać w zadaniach praktycznych...
Udało się – jestem w finale! Niesamowite szczęście – myślałem sobie. Ale po chwili znowu przyszedł stres, bo przecież za moment kolejne zmagania – tym razem trudniejsze, praktyczne. Tu już nie wystarczy czysta wiedza książkowa. Trzeba się wykazać w wiedzy praktycznej, postarać się zrozumieć zawiły problem i rozwiązać go jak najlepiej.
Wchodzimy całą piątką do garażu, wszyscy niby zrelaksowani, uśmiechnięci, ale da się wyczuć nerwową atmosferę – każdy zastanawia się, jakie będą zadania, czy podpasują. I jak dobra jest konkurencja.
Pięć zadań, losowanie, 30 minut na każde. Jako pierwsze trafia się diagnozowanie czujników, ułożone przez firmę Italcom. Do dyspozycji mam wspaniały tester diagnostyczny z oscyloskopem, Gscan2. Możliwości tego urządzenia umożliwiły szybki pomiar i zaliczenie zadania na sto procent.
Kolejne zadanie zorganizował FEBI – zawieszenie. Niestety, nie poszło tak, jakbym sobie wymarzył. Zapewne moi pracownicy zrobiliby je o wiele lepiej, ale cóż – nie jestem mechanikiem. Staram się obsłużyć przyrząd do wymiany tulei najlepiej, jak umiem, tracąc przy tym punkty.
Zadanie trzecie zorganizował Bosch – diagnostyka ładowania za pomocą testera KTS. Sprytnie ukryta usterka mogła łatwo wprowadzić w błąd szukającego uszkodzenie – pełen sukces.
Kolejne zadanie z firmy Castrol – dobór płynów do motocykla. Katalog do ręki i szukam najlepszych rozwiązań, jak się okazało – skutecznie.
Zostało piąte zadanie, ATE – czujniki prędkości obrotowej koła. Elektronika – znowu w domu. Ale kolejna część zadania związana z przewodami hydraulicznymi nie poszła już tak łatwo, straciłem kolejne punkty.
Jak się potem okazało, walka była bardzo zacięta, a różnica pomiędzy pierwszym a drugim miejscem wyniosła tylko dwa punkty na pięćdziesiąt możliwych.

Kilka wskazówek dla uczestników kolejnej edycji Mechanika Roku...
Dzisiejsza motoryzacja rozwija się w niesamowicie szybkim tempie. Jeszcze 10 lat temu nikt nie przypuszczał, że na ulicach normą staną się samochody hybrydowe czy elektryczne. Zatem przede wszystkim warto dużo czytać i korzystać z szkoleń, bo kto się nie rozwija, nie będzie miał szans w nowej, skomputeryzowanej motoryzacji.

Dziękujemy za rozmowę.

Komentarze (0)

dodaj komentarz
    Nie ma jeszcze komentarzy...
do góry strony