Inne

Inne

ponad rok temu  20.09.2017, ~ Bartłomiej Ryś - ,   Czas czytania 4 minuty

Nasz test: „podwójny” rejestrator firmy Modecom

Kamerki montowane w samochodzie i nagrywające tor naszej jazdy zatriumfowały przede wszystkim za naszą wschodnią granicą. Czas pokazał, że dziś to nie tylko gadżet, ale urządzenie pozwalające dokładnie wyjaśnić przebieg np. wypadku bądź kolizji. Często pozwala również pokazać, że to nie my byliśmy sprawcami zdarzenia. Naszym zdaniem wideorejestrator powinien mieć każdy, więc z tym większą ochotą przyjęliśmy na testy od firmy Modecom rejestrator REC MC-CC15 FHD X2. Co ciekawe, w jednym urządzeniu dostajemy aż dwie kamery!

W zgrabnym pudełku otrzymaliśmy (prócz samego urządzenia) instrukcję obsługi, zaczep do szyby, kabel USB oraz kabel zasilający (na tyle długi, że swobodnie mogliśmy go przeciągnąć praktycznie wokół całej szyby i sprytnie go ukryć za tapicerką - pierwszy plus). Pierwszy kontakt z urządzeniem jest pozytywny - MC-CC15 jest lekki, ale wytrzymały. Przyciski są duże, więc obsługa rejestratora jest wręcz banalna. Największą powierzchnię zajmuje duży, 3-calowy, kolorowy ekran. Rozmiar jest tutaj nie bez znaczenia.

Dlaczego? Największą innowacją tego rejestratora jest hasło „X2” w nazwie, co oznacza… dwie kamery! Tak, tak - w jednym urządzeniu otrzymujemy przedni obiektyw rejestrujący obraz w jakości FullHD z prędkością 30 klatek na sekundę oraz tylny, który filmy zapisuje w jakości HD również z prędkością 30 kl./s. W praktyce działa to tak, że rejestrujemy nie tylko to, co dzieje się przed pojazdem, ale również to, co dzieje się w środku. Sprawdzi się to zarówno przy codziennym, „zwykłym” użytkowaniu jak i np. podczas pracy związanej z przewozem osób. 

Obsługa urządzenia, jak już wspomnieliśmy, jest wręcz banalna. Wystarczy włożyć kartę microSD (my wybraliśmy pojemność 32GB, która w zupełności wystarczyła do rejestrowania zapisu z obu kamer oraz dźwięku), ustawić godzinę, datę i numer rejestracyjny (menu jest intuicyjne i w języku polskim) i… to wszystko. Urządzenie nagrywa ciągle, w pętli (my wybraliśmy 5-minutowe). Na ekranie widzimy pogląd, w zależności od ustawień, z jednej lub obu kamer. Co ważne, ekran sam się wyłącza po określonym czasie i włącza na chwilę w momencie, kiedy zaczyna się kolejna pętla. I to wszystko automatycznie, bez zagłębiania się w żadne ustawienia - prostotę obsługi zaliczamy na duży plus. 

Nam nie zależało na bardzo dużej rozdzielczości, więc przednią kamerę przełączyliśmy w tryb 720p. Maksymalnie można jednak uzyskać obrazek o rozdzielczości 1920x1080 pikseli (przy nagrywaniu wyłącznie jedną kamerą). Kąt jest na tyle duży (170 stopni), że łapie cały obszar z przodu samochodu - bez problemu widzimy drogę, maskę, pobocze. Kamerę tylną można swobodnie ustawić w taki sposób, aby nagrywać np. samego kierowcę lub całe wnętrze pojazdu. 

Przejdźmy więc do rzeczy najważniejszej, czyli jakości rejestrowanego obrazu. Już wspomnieliśmy o tym, że kąt widzenia obu kamer jest zadowalający. W dzień rejestrator radzi sobie bez problemu, zresztą podobnie jak każde tego typu urządzenie. Nie ma żadnych trudności w odczytaniu numerów rejestracyjnych. Co najważniejsze, podobnie wygląda sytuacja po zapadnięciu zmroku. Faktycznie, można mieć małe wątpliwości do jakości obrazu nagrywanego w kompletnej ciemności, ale w miastach i przy świetle latarni ulicznych urządzenie Modecom radzi sobie bez problemu a przecież właśnie w takich warunkach będzie przede wszystkim użytkowane. Mówiąc wprost - jakości obrazu nie można nic zarzucić i śmiało MC-CC15 może konkurować z droższymi odpowiednikami.

Rejestrator posiada również G-Sensor, można je ustawić również w taki sposób, aby włączało się gdy wykryje ruch. Nagrania można odtworzyć bezpośrednio na urządzeniu. Wbudowana bateria o pojemności 600 mAh pozwala na nagrywanie nawet po odłączeniu zasilania (przydatne w momencie kolizji/wypadku). Urządzenie ma również gniazdo do podłączenia modułu GPS (przydatne, kiedy mamy szybę, która skutecznie tłumi sygnał). 

Na koniec, wspomnijmy o cenie. Rejestrator Modecom kupimy za około 400 złotych. To bardzo dobra kwota za urządzenie nagrywające dwiema kamerami dobrej jakości filmy. Z pewnością polecamy. Dość powiedzieć, że w dzień odbioru urządzenia mieliśmy kolizję „lusterkową” z samochodem, który wjechał na nasz pas. Niestety, rejestrator leżał jeszcze zamknięty w pudełku. Gdybyśmy go użyli od samego początku, sprawa byłaby jasna.

Naszym zdaniem, wideorejestrator za szybą kampera lub auta osobowego, którym jeździmy codziennie (w tym podczas wakacyjnych wojaży z przyczepą), to nie gadżet, a urządzenie obowiązkowe. 

Komentarze (0)

dodaj komentarz
    Nie ma jeszcze komentarzy...
do góry strony