Warto wiedzieć

Warto wiedzieć

7 godzin temu  12.02.2025, ~ Administrator - ,   Czas czytania 5

Badania techniczne pojazdów - wyliczenia w praktyce. Czy to się opłaca?

Przepisy Unii Europejskiej nie wymagają przeprowadzania badań technicznych ciągników. Również w większości państw członkowskich nie podlegają one okresowym badaniom technicznym. W Polsce właściciel jest zobligowany do zrobienia przeglądu co 2 lata – badanie obejmuje zarówno ciągnik, jak i przyczepę

Strona 1 z 2

Zjawisko spadku siły nabywczej pieniądza najdotkliwiej odczuwają przedsiębiorcy, którzy zainwestowali w stacje kontroli pojazdów. Około 70 zł do ręki za okresowe badanie techniczne to stawka niezaktualizowana w Polsce od 20 lat. 

Przedsiębiorcy, którzy zainwestowali swego czasu w stacje kontroli pojazdów (SKP), umówili się z państwem, że za określoną stawkę będą w jego imieniu wykonywać badania pojazdów, od których zależy bezpieczeństwo na drogach. Wysokość kosztów związanych z okresowym badaniem technicznym pojazdu jest regulowana przez rozporządzenie ministra infrastruktury. Cena badania w przypadku samochodu osobowego (o masie całkowitej do 3,5 t) nie uległa zmianie od 2004 roku i wciąż wynosi 98 zł, na rękę to ok. 70 zł.

Oczywiście, jeśli w międzyczasie doszło do jakiegoś wypadku lub wykrycia braku technicznego przez policję czy służby transportu drogowego, wykonuje się badania dodatkowe – niezależnie od tych okresowych. W 2021 r. według obliczeń dostarczonych przez Polską Izbę Stacji Kontroli Pojazdów (PISKP) 5379 punktów SKP wykonało w sumie 18 936 426 badań, zatem na jedną stację przypadało dziennie 11,3 badania, co w przeliczeniu na 8-godzinny dzień roboczy daje średnio jeden zbadany pojazd na 42 minuty. Co ciekawe, jakieś trzy kwadranse można przyjąć jako uśredniony czas, który co dnia tysiące diagnostów w Polsce poświęcają, by przynajmniej raz w roku każdy użytkownik poddał kontroli stan techniczny pojazdu.

Już wtedy organizacja branżowa zrzeszająca przedsiębiorców i diagnostów ostrzegała, że 35% właścicieli SKP rozważa rezygnację z kontynuowania działalności. Doprawdy, ogromnego poświęcenia wymaga zaangażowanie sił i środków, by realizować w naszym kraju zadanie zlecone za zamrożoną stawkę i zatrudniać pracowników, których zawód jest regulowany. I tak jak przybywa kosztów, tak presja zawodowa jest ogromna. Kilka lat wcześniej oszacowano, że 25% kierowców po prostu nie wykonuje na czas obowiązkowych badań technicznych. Zatrzymajmy się na chwilę przy tym zjawisku.

Jednym z najważniejszych obowiązków właścicieli pojazdów jest dbanie o ich stan techniczny i regularne poddawanie badaniom technicznym. A skoro tak, to co grozi kierowcy za brak przeglądu technicznego? Wraz z mandatem za brak aktualnego badania technicznego, który od stycznia 2023 r. wynosi od 1500 zł do 5000 zł, może zostać zatrzymany dowód rejestracyjny. Konsekwencją dodatkową jest więc wezwanie lawety, która odholuje auto, np. do warsztatu, a następnie dostarczenie do kontroli przez uprawnionego diagnostę. Ten w ramach swoich uprawnień zdecyduje o oddaniu dokumentu. Oczywiście pod warunkiem pozytywnego wyniku badania przeprowadzonego w SKP.

Prowadzenie badań powierzono przedsiębiorcom 

Zatrzymajmy się na scenariuszu dostarczenia niesprawnego pojazdu do warsztatu. Zderzmy następnie koszt odholowania auta i wysokość stawki rbg w warsztatach z cennikiem obowiązującym w SKP, mając w pamięci rok 2004 i sytuację dziś. Co się nie zmieniło, nie licząc zamrożonego cennika?

– Jeśli diagnosta jest osobą zaufania publicznego, wykonywanie tego zawodu obwarowane jest niesamowicie trudnymi do zdania egzaminami, a w świetle wymagań ustawowych SKP jest porządnie wyposażoną jednostką, której urządzenia podlegają certyfikacji, legalizacji, kalibracji, zaś kontrolę działalności realizują starostwie i Transportowy Dozór Techniczny, to pojawia się ogromna dysproporcja względem osiąganej dochodowości – zwraca uwagę Andrzej Dąbrowski, którego stowarzyszenie – SKP-Wspólny Cel – reprezentuje ponad 800 SKP. Ta oddolna inicjatywa, zrzeszająca i zarazem jednocząca właścicieli stacji kontroli pojazdów, powstała na rzecz stworzenia przez państwo sprawiedliwego i stabilnego systemu dla funkcjonowania stacji, którego najpilniejszą potrzebą jest waloryzacja opłat za badania techniczne.

– Diagnosta, nawet jeśli przyjąć, że skontroluje dwa auta w ciągu godziny, a wcale nie jest tak, że na stacjach ustawiają się kolejki do badania, dostarczy swej firmie ok. 140 zł. Dziś stawka rbg w warsztatach jest kilkukrotnie wyższa niż 20 lat temu. 440 zł/rgb w ASO wcale nie jest odosobnionym przychodem. Doprawy, środowisko diagnostów i właścicieli SKP ma powody, by czuć się zakładnikiem systemu politycznego, skoro najpoważniejszy argument, który przewija się w kuluarowych rozmowach z urzędnikami, jest jeden i ten sam. Czy to wybory parlamentarne, samorządowe, czy jak teraz prezydenckie, mami się nas, że podatnicy nie przełkną podwyżki. A przecież kwestia podwyżki została już dawno skonsumowana przez społeczeństwo! Kierowcy, przyjeżdżając na OBD, są świadomi, że płacą niewspółmiernie mało. Dlaczego więc mamy być zakładnikami partyjnych interesów? Zapewnienie bezpieczeństwa w ruchu drogowym jest konstytucyjnym obowiązkiem państwa. Nie może być ono realizowane kosztem prywatnych przedsiębiorców, którzy zaufali państwu i zainwestowali w rozwój sieci stacji kontroli pojazdów.

Można na różny sposób dowodzić, jak bardzo krzywdząca stawka obowiązuje w polskim systemie badań technicznych pojazdów. Dość powiedzieć, że drożej płacą kierowcy w Kamerunie czy w Gwinei. W pierwszym kraju obowiązuje stawka 27 euro, w drugim 25 euro, a tymczasem PKB na głowę mieszkańca to jakieś niecałe 1000 USD, co plasuje Gwineę w gronie najbiedniejszych krajów na świecie. - Stawka w Polsce to równowartość 12 gałek lodów! – wskazuje Andrzej Dąbrowski.

Komentarze (0)

dodaj komentarz
    Nie ma jeszcze komentarzy...
do góry strony