Mówiąc wprost: brakuje rąk do pracy. Pracowników trzeba pozyskiwać albo z Ukrainy, albo wspierać się robotami. Tych Polska ma najwięcej jeżeli chodzi o średnią europejską
Jak podaje portal rp.pl, aż 68% menadżerów polskich zakładów motoryzacyjnych twierdzi, że w 2019 roku ich firmy zwiększą produkcję. Jednocześnie 63% zauważa, że zbyt mała liczba kandydatów do pracy jest największym problemem całej branży. Cel na 2019 wydaje się być jasny: rekrutacja nowych osób. Pozostaje pytanie: skąd wziąć nowych pracowników?
W pierwszej kolejności rekrutowani będą pracownicy produkcyjni. Co czwarty menedżer szuka pracowników średniego szczebla a co ósmy - kadry menadżerskiej.
Polskie zakłady z branży motoryzacyjnej rozwijają się tak szybko przede wszystkim ze względu na eksport. Już w 2018 roku większość firm zbliżyła się do wartości 50% jeżeli chodzi o sprzedaż ich dóbr na rynki zagraniczne. Polskie zakłady są atrakcyjne ze względu na cenę a tę uzyskuje się głównie dzięki niskim kosztom pracy, bądź co bądź, wykwalifikowanej kadry. To się jednak zmienia - pracowników zaczyna brakować.
Jak pisze rp.pl:
Już 63 proc. menedżerów twierdzi, że zbyt mała liczba kandydatów do pracy jest największym problemem ich branży. Prawie połowa narzeka też na brak pracowników o kierunkowym wykształceniu. To dlatego niemal sześć na dziesięć badanych firm zatrudnia migrantów zarobkowych z Ukrainy, a prawie co dziesiąta zamierza to zrobić w najbliższych miesiącach.
Komentarze (4)