Mechaniczne działanie możemy dosyć szybko sprawdzić, dlatego że widzimy, jak działają konkretne części.
Możemy czyścić, smarować, dopiłowywać itd. Gorzej sprawa wygląda z elektroniką. Pomimo jej nienagannego funkcjonowania w warsztacie, potrafi się niespodziewanie psuć podczas jazdy i to w dodatku tylko chwilowo. Tutaj niestety potrzebne jest doświadczenie z elementami elektronicznymi. Musimy poszukać, np. na forum, jaki typ procesora psuje się w ten sposób. Poza tym sami musimy odnaleźć uszkodzone elementy, takie jak kondensatory czy „zepsute” połączenia lutowane przy układzie scalonym będącym zasilaczem. W takich miejscach płytka ulega przegrzaniu, napręża się i kurczy, powodując pęknięcia oczek lutowniczych, a wszystko to widać przez dobrą lupę. Z praktyki wiemy, że wiele osób zajmuje się takimi sprawami, nawet nie będąc z wykształcenia elektronikiem. Jest to pozytywne zjawisko, dlatego że niejako sami się douczają, poszerzając swoją wiedzę i fachowość. Na pewno na początku uczą się na elementach zepsutych, przeznaczonych do wyrzucenia, aby potem nie popełniać podstawowych błędów, spowodowanych na przykład nieprawidłowym lutowaniem. Po pewnym czasie osoby takie, poświęcające wiele czasu na samokształcenie, stają się wysokiej klasy specjalistami.
Stanisław Mikołaj Słupski
Tekst pochodzi z miesięcznika "Nowoczesny Warsztat"
Komentarze (0)