Z doświadczeń bardziej rozwiniętych rynków wynika, że posiadacze takich aut potrzebują innego assistance na drodze. Podstawową obawą jest wyładowanie baterii w ruchu miejskim lub w trasie np. w korku na autostradzie. Ale nie tylko to.
Użytkownicy oczekują też wyższego limitu kilometrów na holowanie auta po wypadku lub awarii oraz dłuższego okresu udostępniania samochodu zastępczego.
- Mimo wciąż niewielkiego udziału takich aut w rynku, z roku na rok trafia do nas co raz więcej telefonów z prośbą o pomoc na drodze. Świadczymy ją w oparciu o tradycyjne warunki ubezpieczenia, ale nasze procedury uwzględniają fakt, że posiadacze tego typu aut potrzebują innego serwisu niż jeżdżący samochodami z tradycyjnym napędem - mówi Rafał Mrozowski, szef produktu i innowacji w regionie Europy Wschodniej w grupie Mondial Assistance.
Jedną z istotnych obaw użytkowników samochodów elektrycznych jest wyładowanie baterii w ruchu miejskim lub w trasie np. w korku na autostradzie. Przy samochodach spalinowych firma assistance po prostu dowozi paliwo, w ilości wystarczającej do dojechania do najbliższej stacji. Jak to działa przy samochodach elektrycznych?
- Klienci instytucjonalni tacy jak ubezpieczyciele i producenci samochodów najczęściej pytają czy jesteśmy w stanie ładować auto mobilnymi ładowarkami. Paradoksalnie jednak, przy obecnej technologii wcale nie jest to rozwiązanie najwygodniejsze dla klienta. Proces ładowania w miejscu unieruchomienia i ładowanie docelowe w mobilnej stacji trwa znacznie dłużej – nawet 1 godzinę dłużej – niż przewiezienie auta bezpośrednio do stacjonarnej stacji ładowania - dodaje.
- Dzięki specjalnym aplikacjom mamy możliwość lokalizowania najbliższych stacji, które w danym momencie są dostępne dla naszych klientów. Mamy też strategiczne partnerstwo z największą siecią ładowarek dla elektryków w Polsce. Dzięki temu możemy np. zdalnie pokryć koszty ładowania – mówi Rafał Mrozowski.
Pomoc rzadziej, ale na dłużej
Z obserwacji Mondial Assistance na bardziej rozwiniętych pod względem liczby aut elektrycznych rynkach np. niemieckim czy norweskim, wynika jeszcze kilka wniosków istotnych dla posiadaczy takich aut. Z jednej strony psują się one rzadziej niż samochody z tradycyjnym napędem. Z drugiej, poziom skomplikowania tych aut sprawia, że ciężko je usprawnić na drodze ekspertom nawet przysłanym przez firmę assistance. Trzeba je więc holować do specjalistycznego warsztatu, a to może oznaczać większą odległość. Tam z kolei naprawa trwa przeciętnie dłużej niż w przypadku tradycyjnych aut. Potwierdzają to też analizy firmy konsultingowej McKinsey&Company z rynku brytyjskiego. Wynika z nich, że wysokość kosztów naprawy „elektryków” jest o 32% wyższa niż aut z tradycyjnym napędem o podobnej wartości i wieku. Naprawa trwa z kolei przeciętnie o 14% dłużej, ze względu na większe skomplikowanie i ograniczoną liczebność warsztatów posiadających odpowiednie umiejętności.
- Dlatego prowadząc rozmowy z klientami instytucjonalnymi, zwracamy uwagę na dwa elementy. Po pierwsze, zapewnienie posiadaczom aut elektrycznych wyższych niż zwykle limitów odległości holowania samochodu po awarii lub wypadku. Po drugie, dłuższy okres, na jaki powinien być udostępniany samochód zastępczy w takich sytuacjach – mówi Rafał Mrozowski.
Zwraca uwagę, że o tych samych elementach powinni pamiętać również klienci indywidualni kupujący takie ubezpieczenie samodzielnie i to nie tylko dla samochodów wyłącznie elektrycznych, ale też samochodów hybrydowych i tych z możliwością ładowania (plug-in).
- Koszty naprawy takich samochodów po wypadku są bardzo wysokie. Dlatego łatwiej tu o przekroczenie progu ekonomicznej opłacalności naprawy i orzeczenie tzw. szkody całkowitej. Dlatego ważne jest, żeby mieć assistance, które zapewni dostęp do samochodu zastępczego na możliwie długi okres, który pozwoli nam kupić nowe auto – podkreśla Rafał Mrozowski.
Z polskich i zagranicznych doświadczeń Mondial Assistance wynika, że właściciele aut elektrycznych mają wyższą wrażliwość ekologiczną.
- Dlatego swoim partnerom biznesowym oferujemy rozwiązania z zakresu odpowiedzialności społecznej i dzięki współpracy z organizacjami pozarządowymi, oferujemy możliwość zasadzenia drzewa po każdym holowaniu, jakie wykonuje jedna z naszych lawet – mówi Rafał Mrozowski.
Pomoc również w domu
Posiadacze samochodów elektrycznych powinni też zwrócić uwagę na zakres swojego… assistance domowego. Dlaczego? Bo można w nim znaleźć usługę serwisu w razie awarii tzw. wall boxa, czyli domowej instalacji do ładowania samochodu elektrycznego.
- Można się spodziewać, że wraz z rosnącą popularnością takich aut element ubezpieczenia ładowarki domowej znajdzie się w zakresie assistance samochodowego. Już dziś w naszych rozmowach z klientami instytucjonalnymi zwracamy uwagę, że łatwo możemy przenieść sieciowe i operacyjne możliwości wypracowane w ramach assistance domowego – mówi Rafał Mrozowski.
Fot. R. Dobrowolski
Komentarze (0)