W Katowicach odbyło się wydarzenie Speed UP!, zorganizowane przez Inter Cars SA, które zgromadziło około 1600 przedstawicieli warsztatów samochodowych z całej Polski. Konferencje, spotkania z ekspertami i dyskusje o przyszłości branży miały na celu dostarczenie praktycznej wiedzy oraz stworzenie przestrzeni do dialogu. O idei wydarzenia, wyzwaniach stojących przed warsztatami i kierunkach rozwoju rynku opowiada nam Maciej Oleksowicz, prezes Inter Cars SA.
Warsztat.pl: Czym jest wydarzenie Speed UP!? Jaki cel postawiliście sobie, organizując to spotkanie?
Maciej Oleksowicz, prezes Inter Cars SA:
Myślę, że sama nazwa Speed UP! nie oddaje w pełni charakteru tego wydarzenia. To pomysł, który powstał wiele miesięcy temu jako efekt refleksji nad tym, czego dzisiaj najbardziej potrzebują warsztaty. A potrzebują przede wszystkim wiedzy i czasu.
Postanowiliśmy więc zrobić coś, co wykracza poza standardowy model targów, które wcześniej często organizowaliśmy. Chcieliśmy stworzyć spotkanie, podczas którego zgromadzimy maksymalną liczbę ekspertów – ludzi z ogromną wiedzą, ale z bardzo różnych dziedzin.
Nie tylko z zakresu techniki samochodowej, diagnostyki czy napraw pojazdów, ale również osoby, które potrafią mówić o zarządzaniu zespołem, rekrutacji, motywowaniu pracowników, sukcesji, marketingu czy sprzedaży. O tym, jak dobrze funkcjonujący warsztat może się jeszcze bardziej rozwinąć.
Chodziło nam o to, by zainspirować warsztaty i naszych klientów, pokazać im, jak wiele jest jeszcze możliwości i jak dużo szans istnieje na rynku. Podczas konferencji otwierającej wspominałem, że dziś bardzo liczy się dialog. Zależy nam na tym, aby to wydarzenie było również okazją do uzyskania informacji zwrotnej. Jest tu około 1600 osób, które na co dzień pracują z pojazdami, dlatego chcemy rozmawiać, pytać i zachęcać wszystkich do dzielenia się swoimi opiniami.

Wspominał Pan, że Wasze plany miały zbiec się z informacją z Brukseli dotyczącą przyszłości napędów. Ostatecznie jednak do tego nie doszło.
10 grudnia miało odbyć się spotkanie w Brukseli, podczas którego planowano obrady dotyczące przepisów związanych z rokiem 2035, a więc przyszłości źródeł napędu. Z tego co wiem, spotkanie zostało przełożone na 16 grudnia. Cała branża liczy na to, że Bruksela zgodzi się na tzw. niezależność technologiczną. Chodzi o to, aby nie wskazywać jednej, jedynej słusznej technologii, ale jednocześnie narzucić – co uważam za konieczne – konkretne wymagania dotyczące emisji i ochrony środowiska naturalnego, pozostawiając wolność w doborze technologii prowadzących do osiągnięcia tych celów.
Liczymy również na to, że zakaz sprzedaży samochodów spalinowych po 2035 roku zostanie w jakiś sposób przeformułowany.
Podczas konferencji pojawiła się informacja, że pod względem elektromobilności Polska jest na końcu Europy. Oceniał Pan, że to w pewnym sensie dobra wiadomość.
Tak, to rzeczywiście może być dobra informacja. Po pierwsze oznacza to, że Polacy są narodem racjonalnym. Samochód elektryczny jest dziś pewnego rodzaju hypem, ciekawostką, czymś nowym. Z punktu widzenia użytkowego sprawdza się jednak tylko w określonych zastosowaniach.
Jeśli ktoś ma drugi samochód, porusza się głównie po mieście i ma możliwość ładowania w garażu – to jest to bardzo dobra technologia, która pod wieloma względami przewyższa samochód spalinowy. Natomiast jeśli mówimy o podróżach wakacyjnych, jeździe po całej Polsce czy braku infrastruktury do ładowania, to jest to rozwiązanie wymagające wielu kompromisów.
Polacy prawdopodobnie będą czekać na technologię, która będzie bardziej uniwersalna lub konkurencyjna cenowo. Dziś samochód elektryczny pozostaje raczej ciekawostką. Wierzę, że w przyszłości zdobędzie on znaczący udział w rynku, ale ta przyszłość jeszcze nie nadeszła.
Mówiło się też o konieczności przyspieszenia zmian w warsztatach. Czy nie obawiacie się "przegrzania" rynku?
Nie obawiamy się. Społeczeństwa potrzebują mobilności – ona daje wolność i możliwość podejmowania decyzji. To jedna z podstawowych potrzeb społecznych. Wiele razy słyszeliśmy o carsharingu czy masowym przechodzeniu na komunikację publiczną, ale w praktyce to się nie dzieje i nie widzę symptomów, aby miało się wydarzyć. Samochodów będzie coraz więcej, szczególnie wraz z bogaceniem się społeczeństw. A samochody będą coraz bardziej skomplikowane i będą wymagały napraw.
Widzę tu zdecydowanie więcej szans niż zagrożeń. Jedynym realnym problemem jest deficyt fachowców, który odczuwalny jest nie tylko w Polsce, ale na całym świecie.
Czy w związku z tym branża – także tak duży podmiot jak Inter Cars – powinna mocniej zaangażować się w zmianę wizerunku zawodu mechanika wśród młodego pokolenia?
Jako branża mamy tu wiele do zrobienia, ale to również rola państwa. Edukacja jest zadaniem państwowym. Pomimo naszej skali jesteśmy zbyt mali, aby samodzielnie reformować system szkolnictwa zawodowego. Na pewno będziemy o tym głośno mówić i w pewnym zakresie lobbować, ale wierzę też w prawa rynku. Jeśli czegoś brakuje, rośnie cena – w tym przypadku wynagrodzenie. Mechanicy będą zarabiać coraz więcej, a to powinno zachęcić młodych ludzi do wyboru tej ścieżki zawodowej. Podobnie było kiedyś z branżą IT – brakowało programistów, a dziś jest ich bardzo wielu.
Zresztą mechanik samochodowy staje się dziś coraz bardziej mechatronikiem. Wymaga się coraz większych kompetencji technicznych. To już nie jest tylko wymiana elementów, ale praca z diagnostyką i dedukowanie, jak naprawić pojazd.

Czy obserwuje Pan zmiany pod względem obecności kobiet w branży warsztatowej?
To się dzieje, choć powoli. Typowo żeńskiego warsztatu jeszcze nie widziałem, ale jest sporo warsztatów, których właścicielkami są kobiety. Pojawiają się też kobiety pracujące jako mechanicy, choć nadal jest ich mniej.
Trudno przewidzieć, jak szybko to się rozwinie, ale generalnie społeczeństwo się zmienia. Tradycyjne podziały ról między kobietami a mężczyznami coraz bardziej się zacierają. Każda ze stron staje się bardziej wszechstronna. Ja na przykład odprowadzam dzieci do szkoły, a być może kiedyś moja żona zmieni koła w samochodzie. Może doczekamy się też kobiet pracujących na stacjach diagnostycznych.
Na zakończenie – co chciałby Pan jeszcze przekazać uczestnikom wydarzenia?
Chciałbym zaapelować do wszystkich: przyszłość nie jest jednoznaczna, ale na wiele pytań mamy już odpowiedzi. Widzimy szanse w większości trendów, które pojawiają się na rynku. Chciałbym wzbudzić w każdym serwisie i w każdym uczestniku rynku motywację do działania. Mamy narzędzia, mamy czas – teraz trzeba po prostu działać. Przyszłość może należeć do nas.
Dziękuję za rozmowę
Rozmawiał Rafał Dobrowolski



Komentarze (0)