Fot. polsatnews.pl
Dziennikarze emitowanego w Polsacie programu "Interwencja" odwiedzili warsztat samochodowy w Lublinie, w którym od półtora roku trwa naprawa samochodu pana Dariusza. Klient wielokrotnie dopytywał w tym czasie o termin zakończenia naprawy i za każdym razem słyszał - "za tydzień".
- Około 1,5 roku temu kupiłem BMW F30 z 2012 roku. Miało 97 tys. km przebiegu, zapłaciłem około 60 tys. zł. Jeździłem z pół roku, może 7 miesięcy i zaczęła stukać panewka - opowiadał w programie "Interwencja" Dariusz Jodłowski, który świadomy potrzeby remontu silnika zgłosił się do warsztatu w Lublinie. - Pod koniec drugiego miesiąca zacząłem się dowiadywać, jak idzie remont i pojawiły się problemy. Mówił, że jeszcze niegotowe, jest w trakcie naprawy, niebawem będzie, w ciągu tygodnia, dwóch odda. I tak od tego czasu cały czas, tydzień w tydzień, z piątku do piątku – opowiadał kierowca dziennikarzom telewizji Polsat.
O co chodzi? Tak do końca nie wiadomo i nie udało się tego też ustalić dziennikarzom. - Oddam go. To długo trwa, bo ja ten silnik raz złożyłem i mi się znowu zatarł… Trochę to poprzekładałem. Muszę to rozwiązać jak najszybciej - powiedział mechanik dziennikarzom "Interwencji".
- Nie mam za co kupić innego auta. Tu jest zamrożone kilkadziesiąt tysięcy złotych w tym BMW i ani to sprzedać, ani co z tego zrobić. W zasadzie dla mnie to już jest szrot. Stoi dwa lata, jest pordzewiałe, zbutwiałe są uszczelki. Wymiana wszystkiego na pewno nie wyjdzie w granicach wartości auta
Całą historię ze szczegółami sprawy znajdziecie na stronach "Interwencji" - TUTAJ.
Komentarze (2)