Oto MAHLE EmissionPRO PMU 400 - nowoczesny analizator spalin bezbłędnie wykrywa auta z usuniętym filtrem DPF. Dostępny w firmie SOSNOWSKI
Stacje kontroli pojazdów przeprowadzają dziś badanie techniczne przy stawkach ustalonych przez rząd jeszcze w 2004 roku. Nie pomogły wystosowywane w ostatnich latach petycje, apele, a nawet protesty w Warszawie czy akcje zamykania stacji na jeden dzień. Ministerstwo Infrastruktury twardo stało przez ostatnie lata na stanowisku – stawki nie będą waloryzowane. Przypomnijmy, że w przypadku najczęstszego badania samochodu osobowego jest to kwota 98 złotych.
Branża protestuje i apeluje - właściciele stacji są na skraju bankructwa.
– W 2004 roku była to kwota, za którą można było zatankować do pełna poloneza. Ile dziś zapłacilibyśmy za ponad 70 litrów paliwa? To dość dobitnie pokazuje, jak zmieniła się w tym czasie rzeczywistość, w której funkcjonujemy – zaznacza Paweł Chmura, przedsiębiorca prowadzący SKP w Kańczudze na Podkarpaciu. – Jednym z argumentów ministerstwa za niepodnoszeniem stawek jest fakt, że wciąż powstają nowe stacje, co miałoby świadczyć o tym, że to wciąż dochodowy interes. Problem polega na tym, że te nowe stacje otwierają ludzie nieświadomi realiów i kosztów, które ich czekają.
Liczba stacji nie rośnie, a maleje. Potwierdzają to badania przeprowadzone przez PISKP. Polska Izba Stacji Kontroli Pojazdów przeanalizowała liczbę faktycznie funkcjonujących stacji w kraju na podstawie danych z CEPiK. Na koniec 2021 roku liczba obiektów tego typu w Polsce wynosiła 5443. W czerwcu 2022 roku badania wykonało 5291 SKP, czyli 2,8% (152) mniej niż w zeszłym roku.
Czytaj więcej:
„SKP na krawędzi” to nie jest puste hasło
Zobacz też:
Czy podczas przeglądu wykryją usunięty DPF? Z tym urządzeniem TAK
Komentarze (0)