Niespełna tydzień temu na Akademii Renowacji w ramach targów Retro Motor Show podziwialiśmy klasyczne i odrestaurowane samochody. Wśród nich - dziesiątki polskich pojazdów zabytkowych. Z pewnością ucieszy więc informacja, że w naszym kraju dość mocno „kwitną” dwie idee: przywrócenia zarówno „Warszawy” jak i „Syreny”.
O „Nowej Syrenie” z Kutna wiemy o wiele więcej, niż o „Nowej Warszawie”. Tą pierwszą określa się również jako „Syrena z Kutna”, ponieważ producentem auta jest konsorcjum firm: Polfarmex S.A. i AMZ Kutno Sp. z o.o. Producent nie udzielał żadnych informacji w tej sprawie do czasu aż samochód nie stanął na kołach. Pierwsze prace koncepcyjne rozpoczęły się natomiast już w 2011 roku.
Design „Syreny” to wynik przeprowadzonego konkursu. Płyta podłogowa, nadwozie oraz pozostałe elementy konstrukcji to nowatorskie rozwiązanie kutnowskich firm.
Projekt jest projektem bardzo patriotycznym, ponieważ zakłada wykorzystanie maksymalnej ilości firm i producentów z kraju - mówił Andrzej Stasiak, główny konstruktor projektu.
Jak zapowiada, będzie to przede wszystkim samochód miejski, więc nie należy się spodziewać, że pod maską auta znajdziemy 200-konne potwory. Docelowo w „Syrenie” ma być montowany „niskoemisyjny” silnik o pojemności 1,4 litra i mocy 90 KM.
Produkcja auta miała się rozpocząć w 2016 roku dzięki dofinansowaniu UE z programu „Innowacyjna Gospodarka” na lata 2007-2013. Wartość projektu: 7,44 mln zł, z czego unijne wsparcie: 4,5 mln zł.
Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju przewiduje, że w pierwszym roku produkcji powstanie zaledwie około 50 pojazdów, w kolejnym 100. Nie będzie to więc pojazd wytwarzany na skalę masową - docelowo ma powstawać 300 aut rocznie.
Cena? Od 40.000 do 50.000 tys. zł - przynajmniej o takich sumach mówiło się w 2014 roku. Model Syrena Meluzyna R, która (na razie) jako jedyna trafiła do sprzedaży, to wydatek rzędu 60 tys. euro. Powstało wyłącznie 25 egzemplarzy tego auta. Skąd cena? Po pierwsze, Syrena jest składana ręcznie a po drugie: nadwozie wykonane jest z materiałów kompozytowych, a pod maskę trafił silnik o mocy ponad 400 KM.
Syrena „dla ludu” ma konkurować z Fiatem 500, MINI lub VW Beetle. Pozostaje wyłącznie czekać na start jej produkcji…
„Nowa Warszawa” konkuruje z… Bentleyem
Nowa odsłona kultowej „Warszawy”, jak mówią Ci, którzy mieli „starą” i widzieli „nową”, ma niewiele wspólnego z oryginałem. Auto zostało wyprodukowane wyłącznie w 13 egzemplarzach i kosztuje, uwaga, 15 mln zł.
Pod maską limuzyny znalazł się 10-cylindrowy silnik w układzie V od BMW, który generuje 550 KM. Przyśpieszenie do „setki” - 4,5 sekundy. Auto, które waży prawie 2 tony, zbudowane jest na bazie BMW M5. Prędkość maksymalna: 330 km/h.
Opinie na temat nowego modelu? Cóż, mówiąc delikatnie”, niezbyt pochlebne:
Warszawa była synonimem PRLu, przeznaczona dla ludzi pracy. W latach produkcji warszawa była widoczna na wszystkich polskich ulicach, jeździli nią taksówkarze, milicja i wszystkie służby ratunkowe, dyrektorzy zakładów, rolnicy jak i zwykły szarak. Moim zdaniem poza nazwą "warszawa" a raczej podobieństwo jakiegoś Bentlejo-Rolsa za 1,5 miliona, nie ma nic wspólnego polskim samochodem warszawa. Uważam że następca naszej warszawy powinien kosztować 100-150 tyś zł i jak jego poprzednik skierowany przede wszystkim dla Polaka pracującego, a nie światowych bogaczy, bo przecież kto będzie jeździł furą z 600 konnym silnikiem do pracy lub na taxi. Projektant niech zapozna się z polską motoryzacją.
Komentarze (4)