Fot. Piotr Łukaszewicz
– Widać, że upowszechnianie samochodów bateryjnych nie odbędzie się tak szybko, jak jeszcze kilka lat temu się wydawało. Podstawowy problem dotyczy ceny pojazdów – ocenia prof. dr hab. Wojciech Paprocki ze Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie. To może oznaczać konieczność weryfikacji unijnych planów elektryfikacji transportu.
W 2023 roku w Unii Europejskiej zarejestrowano 1,5 mln nowych elektrycznych samochodów osobowych zasilanych wyłącznie akumulatorem. Łącznie jest ich już 4,5 mln, wciąż jednak to zaledwie 1,7 proc. wszystkich samochodów w UE.
– To, że w Europie zapadła decyzja administracyjna wyznaczająca datę zakończenia dopuszczania nowych pojazdów spalinowych, jest traktowane jako pewien wyznacznik ery elektromobilności i jej absolutnego upowszechnienia. Widzimy, że sentyment konsumentów nie jest tak duży, jak się pierwotnie oczekiwało. Jestem zwolennikiem takiego poglądu, że prawdopodobnie władze unijne będą musiały zmodyfikować swoje podjęte decyzje, ponieważ nie jest to ani w interesie konsumentów, ani w interesie przemysłu motoryzacyjnego, żeby tak ambitny plan zrealizować w wyznaczonym terminie – mówi agencji Newseria Biznes prof. Wojciech Paprocki.
A co z innymi rozwiązaniami?
Według firmy badawczej SNE Research w 2023 roku na całym świecie sprzedano mniej niż 14,5 tys. pojazdów z ogniwami paliwowymi wodorowymi (FCEV). To o 30,2 proc. mniej niż w 2022 roku, sprzedaż spadła nawet w porównaniu z 2021 rokiem. Głównymi problemami w używaniu wodoru są duże straty energii względem np. napędów elektrycznych, co przekłada się na wzrost kosztów, wysoka cena wodoru i jego dostępność. Brakuje też stacji tankowania.
Dlatego wciąż to samochody elektryczne są znacznie bardziej powszechne niż inne niskoemisyjne pojazdy, jednak liczba nowych elektrycznych aut rośnie wolniej, niż można się było spodziewać jeszcze kilka lat temu.
źródło: Newseria
Komentarze (0)