Warto wiedzieć

Warto wiedzieć

ponad rok temu  28.05.2013, ~ Administrator - ,   Czas czytania 5

To będzie dobry rok dla motobranży
Prognozy rynkowe. Całkiem mocny popyt wewnętrzny, rosnący eksport i poprawiająca się sytuacja finansowa firm z branży motoryzacyjnej sprawiają, że motoprzedsiębiorcy z optymizmem wkroczyli w 2011.

2010 r. okazał się być całkiem udany dla firm z branży motoryzacyjnej, szczególnie tych produkujących i sprzedajacych części i akcesoria. Popyt wewnętrzny, generowany przede wszystkim przez użytkowników indywidualnych sprawił, że motorynek wymiany nad Wisłą widocznie zyskał na wartości w minionym roku. Lepiej wyglądał również eksport. Po dziesięciu miesiącach 2010 r. jego wartość sięgnęła 14,3 mld euro (wg Automotive Suppliers.pl), co jest wynikiem o blisko 10 proc. wyższym od ubiegłorocznego. Szacuje się, że cały ubiegłoroczny eksport branży motoryzacyjnej był wart około 17 mld euro. Motorem wzrostu była sprzedaż części i komponentów motoryzacyjnych, których eksport wzrósł w minionym roku o blisko jedną piątą.


Firmy z branży wierzą, że 2011 r. okaże się jeszcze bardziej udany. Jak wynika z badań firmy doradczej Deloitte przeprowadzonych w gronie przedsiębiorstw z branży moto, aż 75 proc. z nich planuje podjęcie nowych inwestycji w 2011 r., a jedna trzecia zapowiada zwiększenie zatrudnienia. - Sektor motoryzacyjny z pozytywnym nastawieniem wkroczył w nowy rok. To ważne, ponieważ na tej podstawie podejmowane będą decyzje inwestycyjne dotyczące najbliższej przyszłości. Co ważne, dobre nastroje związane są z oczekiwaniami dotyczącymi samoistnego wzrostu popytu, a nie zachęt czy dotacji publicznych wspierających sprzedaż – mówi Marek Turczyński, dyrektor w dziale audytu Deloitte.

Skąd ten optymizm? Producenci aut i komponentów motoryzacyjnych oferowanych głównie na rynki zagraniczne wierzą, że w 2011 r. globalny rynek sprzedaży aut znacząco wzroście. Co ciekawe, najmocniej rosnąć mają, obok rynków krajów Ameryki Północnej, kraje rozwijające się, takie jak Chiny, Brazylia czy Indie. Czołowe koncerny mogą pochwalić się 20-, 30- proc. wzrostem sprzedaży w Kraju Środka w minionym roku i liczą, że w 2011 r. dynamicznie rozwijająca się gospodarka chińska pozwoli na dwucyfrowe zwiększenie sprzedaży. Choć w Europie o takim wzrośnie sprzedaży możemy jedynie pomarzyć, to nastroje producentów aut poprawia wzrost zainteresowania samochodami ze średniej i wyższej półki.

Na ożywieniu w branży ma nadzieję skorzystać m.in. wielkopolski producent tapicerki samochodowej Inter Groclin Auto. Kontrolowana i kierowana przez Zbigniewa Drzymałę spółka po najgorszym pod względem przychodów 2010 r. (wyniosły one 141 mln zł, podczas gdy w 2004 r. wynosiły one ponad 0,5 mld zł) mocno rozpoczęła nową dekadę. Przed kilkoma tygodniami Groclin podpisał 5-letnią umowę z General Motors na dostawy tapicerki do Opli Astra, produkowanych w fabryce w Gliwicach oraz w zakładzie w Wielkiej Brytanii. - Rozmawiamy też o nawiązaniu współpracy z Vol-vo, Porsche i Volkswagenem. Dla ostatniego z koncernów w styczniu rozpoczęliśmy już dostawy obić do produkowanych w Polsce VW Caddy, zaspokajamy 20 proc. zapotrzebowania zakładu i mamy nadzieję na zwiększenie skali współpracy. Liczę, że nowe kontrakty pozwolą nam na znaczące zwiększenie skali działalności – informuje Drzymała. Z optymizmem w nowy rok wkroczył równiez Boryszew, do niedawna znany głównie z produkcji płynu Borygo, obecnie wyrastający na mocnego gracza na rynku komponentów motoryzacyjnych. W minionym roku kontrolowana przez znanego giełdowego inwestora Romana Karkosika spółka przejęła za blisko 150 mln zł światową grupę motoryzacyjną Maflow, produkującą komponenty do klimatyzacji. Teraz rozgląda się za kolejnymi firmami z branży. Na oku ma włoską Cablelettrę, producenta przewodów elektrycznych dla branży motoryzacyjnej, której majątek wycenia się na 244 mln zł. Boryszew złożył również ofertę zakupu majątku SaarGummi, wiodącego europejskiego producenta systemów uszczelnień pojazdów. Właściciel Boryszewa wyznaczył spółce cel – ma w krótkim czasie awansować do grona 100 największych producentów podzespołów motoryzacyjnych. By tak sie stało, musi zwiększyć przychody do 5 mld zł. - Branża motoryzacyjna jest dziś niezwykle atrakcyjna. Mające problemy zakłady można kupić za konkurencyjne kwoty i dzięki rosnącemu popytowi przywrócić im dawną świetność – komentuje w rozmowie z „Rzeczpospolitą” Roman Karkosik.

Podczas gdy eksporterzy trzymają kciuki za popyt zagranicą, sprzedawcy części motoryzacyjnych wierzą w utrzymanie obecnej koniuktury na polskim rynku. Początek roku jest obiecujący. Sprzedawcy i producenci opon informują, że sprzedaż opon rozwija się w obiecującym tempie, choć zaznaczają, że na podsumowanie sezonu zimowego jest zdecydowanie za wcześnie. Rynek części również nie stoi w miejscu, co pokazują chociażby wyniki jego lidera, Inter Cars S.A. Spółka pochwaliła się, że jednostkowe (dotyczące tylko polskiej spółki) przychody ze sprzedaży w styczniu wyniosły 154 mln zł. W porównaniu do przychodów zanotowanych w styczniu 2010 roku wzrost obrotów wyniósł 21 proc. I choć Inter Cars S.A. od dłuższego czasu rozwija się kosztem słabszych podmiotów, tak dynamicznemu zwiększeniu sprzedaży przez lidera musiał towarzyszyć wzrost całego rynku.

Firmy z branży moto, choć optymistycznie patrzą w przyszłość, podkreślają równocześnie zagrożenia dla spodziewanego wzrostu. Obok niestabilnej sytuacji gospodarczej w niektórych krajach Europy, takich jak Grecja czy Portugalia, zagrożeniem dla wzrostu motorynku mogą okazać się zamieszki w krajach Afryki Północnej – Egipcie i Tunezji. Wpływają one bowiem na wzrost cen ropy, a te owocują drożejącymi paliwami. - Drożejące paliwo może w końcu zniechęcić właścicieli aut do intensywnego korzystania z nich – uważa Drzymała. Właściciel Groclinu wskazuje również na powrót innego, znanego już branży zagrożenia – silnego złotego. - Dziś w Polsce opłaca się produkować, jednak spadek kursu euro może wywrócić te kalkulacje. Pamiętajmy, że konkurencją dla polskich firm są producenci z nowych krajów UE, Azji, Turcji czy krajów Afryki Północnej. W rywalizacji z nimi atut taniej siły roboczej nie jest już po naszej stronie – ocenia Drzymała.

Adam Dzięgielewski

Komentarze (0)

dodaj komentarz
    Nie ma jeszcze komentarzy...
do góry strony