Elektromobilność

Warto wiedzieć

6 miesięcy temu  08.05.2024, ~ Michał Żak - ,   Czas czytania 7 minut

Elektryki doczekały się rekomendacji przeciwpożarowych
Strona 2 z 2

Ile trzeba wydać, by spełnić rekomendacje przeciwpożarowe?

Wg eksperta SPIE realizacja rekomendacji nie ponosi za sobą wysokich nakładów inwestycyjnych. Wiele elementów już funkcjonuje w obiektach garażowych, część wymaga uzupełnienia. Obecnie w wielu obiektach dostępna jest tradycyjna instalacja tryskaczowa. Zatem zabezpieczenie jest, choć nie tak skuteczne jak wysokociśnieniowa mgła wodna z wczesną detekcją elektroniczną wystąpienia pożaru. Wysokociśnieniowa mgła wodna jest skuteczną metodą gaszenia samochodów elektrycznych głównie ze względu na jej zdolność do szybkiego obniżania temperatury wokół pojazdu oraz ograniczania rozprzestrzeniania się ognia. Rozpylenie wody na bardzo drobne cząsteczki powoduje znaczące zwiększenie absorpcji energii w porównaniu do efektów działania standardowej wodnej instalacji tryskaczowej, a dzięki temu mgła wodna umożliwia szybsze i bardziej równomierne chłodzenie, co może pomóc w zapobieganiu wzrostowi temperatury w otoczeniu akumulatora i ograniczeniu ryzyka gwałtownego rozprzestrzeniania się pożaru.

- Ważne jest kompleksowe podejście na etapie projektowania, które uwzględni montaż stacji ładowania oraz instalacji zabezpieczającej przed skutkami pożaru pojazdu, np. w postaci systemu gaszenia mgłą wodną. Wymaga to doświadczenia i całościowego spojrzenia na inwestycję. Jeśli wykonawcą jest ta sama firma (stacji ładowania i elementów systemu ppoż.), upraszcza i skraca to całą realizację i niweluje ryzyko wystąpienia problemów – mówi Grzegorz Pióro.

Profesjonalne i prawidłowo wykonane zabezpieczenie przeciwpożarowe zwiększa bezpieczeństwo pojazdów znajdujących się w strefie chronionej oraz spełnia rosnące wymagania firm ubezpieczeniowych.

Jeszcze o ryzyku pożaru „elektryka”

Wg danych Komendy Głównej Państwowej Straży Pożarnej w 2023 r. w Polsce doszło do 7166 pożarów samochodów osobowych wszystkich typów. Oznacza to, że pożarowi uległ jeden na 2806 poruszających się po polskich drogach samochodów. 69 z 7166 ubiegłorocznych pożarów dotyczyło samochodów zidentyfikowanych przez straż pożarną jako "auta elektryczne i hybrydowe". Porównując to z ogólną liczbą zarejestrowanych niskoemisyjnych pojazdów pożarowi uległ 1 na 10 883 sztuki. To wielokrotnie mniej niż w przypadku aut z napędem benzynowym czy diesla.

- Statystycznie samochody elektryczne palą się dużo rzadziej niż te z napędem tradycyjnym. Natomiast odmienny jest charakter pożaru. Systemy magazynowania energii w pojazdach elektrycznych i hybrydowych plug-in, oparte na technologii litowo-jonowej, to czynnik zwiększający prawdopodobieństwo gwałtownego przebiegu procesu spalania. Szczególnie w przypadku poważnego uszkodzenia akumulatora. Wzrost temperatury w ogniwach akumulatora może także skutkować wydzielaniem gazów palnych. Istnieje ryzyko kontynuowania procesu spalania nawet bez dostępu do tlenu atmosferycznego, ponieważ tlen może być emitowany z katody w wyniku wzrostu temperatury. Udokumentowane jest ryzyko nawrotu procesu spalania w akumulatorze nawet po wielu godzinach (a nawet kilku dniach). Wymaga to długotrwałego chłodzenia akumulatora, który uległ zapaleniu – mówi Grzegorz Pióro ze SPIE Building Solutions.

Dlaczego pojazdy elektryczne się palą i jakie mają zabezpieczenia?

Wg danych ubezpieczeniowych przyczynami samozapłonów aut elektrycznych są używanie niewłaściwego źródła zasilania do ładowania baterii, wyeksploatowanej baterii, która wymaga wymiany, wady fabryczne baterii lub innych elementów układu napędowego oraz wadliwie wykonane wcześniejsze naprawy oraz innego rodzaju ingerencja w układy pojazdu.

Ekspert SPIE wskazuje, że samochody elektryczne mają jednak wiele systemów zabezpieczania na poziomie elektro-chemicznym wewnątrz baterii, a także w postaci systemu zarządzającego pracą baterii. Szybki rozwój technologii baterii przynosi nadzieję na wdrożenie nowych wersji o lepszych parametrach eksploatacyjnych, większej pojemności, mniejszej wadze oraz wyższej odporności na pożar.

Stacji ładowania w budynkach podziemnych będzie powstawało coraz więcej

Budynki użyteczności publicznej oraz budynki mieszkalne wielorodzinne obecnie projektuje się i buduje, zapewniając moc przyłączeniową pozwalającą wyposażyć je w punkty ładowania o mocy nie mniejszej niż 3,7 kW. Mówi o tym ustawa z dnia 11 stycznia 2018 r. o elektromobilności i paliwach alternatywnych. W przypadku dużych budynków mieszkalnych, zapewnia się możliwość zainstalowania kanałów na przewody i kable elektryczne umożliwiających utworzenie punktów ładowania na każdym stanowisku postojowym.

Mówi o tym także przegłosowana w marcu w parlamencie europejskim Dyrektywa EPBD. Nowe budynki powinny mieć instalacje elektryczne tak dostosowane, aby umożliwić łatwy montaż punktów ładowania pojazdów elektrycznych. Dyrektywa EPBD kładzie w tym przypadku nacisk na zniesienie barier utrudniających instalację urządzeń do ładowania elektryków w budynkach wielorodzinnych (bądź oddawania energii zgromadzonej w samochodowych bateriach).

Czy na wjazd do garażu podziemnego e-pojazdem trzeba mieć zgodę?

W już istniejących budynkach mieszkalnych wielorodzinnych, gdzie liczba samodzielnych lokali mieszkalnych jest większa niż trzy, punkt ładowania instaluje się i eksploatuje po uzyskaniu zgody zarządu wspólnoty lub spółdzielni. Z punktu widzenia ochrony przeciwpożarowej istotna jest procedura zlecania przez wspólnotę lub spółdzielnię mieszkaniową sporządzenia ekspertyzy dopuszczalności instalacji punktów ładowania.

- Nie ma żadnych przepisów, które zabraniają wjazdu samochodom elektrycznym do garaży podziemnych. Jeżeli gdzieś taki zakaz się pojawia, nie wynika on z ogólnie obowiązujących przepisów prawa, a wyłącznie z decyzji właścicieli lub zarządców budynków. Zatem może być wymagane wystąpienie o zgodę do zarządcy budynku – dodaje Grzegorz Pióro SPIE Building Solutions.

Fot. SPIE Building Solutions

Komentarze (0)

dodaj komentarz
    Nie ma jeszcze komentarzy...
do góry strony