Wywiady

WYWIADY

ponad rok temu  12.11.2016, ~ Bartłomiej Ryś - ,   Czas czytania 3 minuty

Wieliński: „Na targi wchodziłem przez płot”

fot. Bartłomiej Ryś

Dobiesław Wieliński jest z wykształcenia ekonomistą a dziennikarzem z zawodu. Na swoim koncie na już kilkanaście różnych książek powiązanych stricte z zabytkami branży motoryzacyjnej. Na co dzień pisuje również do pism branżowych. Na Akademii Renowacji w ramach Retro Motor Show pojawił się jako aktywny uczestnik sympozjum. W rozmowie z naszą redakcją przyznał, że dziś „książka jest passe” a polskich autorów książek motoryzacyjnych jest „coraz mniej”. 

Jestem pod dużym wrażeniem jeżeli chodzi o przygotowanie przez organizatorów programu wydarzenia - oceniał „na żywo” Akademię Renowacji. - Jest to nowa rzecz, premiera, która przyciągnęła sporo osób, jestem pełen podziwu dla członków Akademii Renowacji i wszystkich, którzy się tutaj wystawiają. 

Dobiesław Wieliński ma tak bogaty motoryzacyjny życiorys, że ciężko byłoby go skrócić, ponieważ każdy aspekt jest bardzo istotny. Pytany o prezentowane na targach pojazdy odpowiada:

Ja jestem człowiekiem, który widział na świecie o wiele więcej ciekawych rzeczy niż tutaj. Powiem tak: to nie rzuca na glebę, będę brutalny. Po co Automobil klub wystawia pięć czy osiem Syrenek? Po co, że mają? To dobrze, że mają. Natomiast podoba mi się ekspozycja straży pożarnej, jest ona zrobiona z pomysłem, to nie jest autokomis, gdzie te youngtimery stoją ustawione w jodełkę. Połączenie pojazdów z manekinami jest bardzo dobre, podobnie jak mikrus przykryty słomą - to już jest ten klimat. Reszta to… autokomis.

Autor wielu publikacji pojawił się na scenie kilkukrotnie opowiadając o swoich początkach, pasji do motoryzacji i nowych książkach.

Pojawiły się nowe tytuły, które przygotowałem specjalnie na Retro Motor Show: opis Tarpana 237, 239, Tarpana Honkera i wznowienie wydania Tarpan Konstrukcje.

Woliński tworzy pomimo tego, że książka powoli staje się „passe”. 

Czyta 20% Polaków. Tych zmotoryzowanych jest jeszcze mniej. Ale coś trzeba robić. Literatury motoryzacyjnej polskiej w zasadzie jest bardzo mało, bardzo mało autorów, którzy coś stworzyli, którzy chcą zachować historię motoryzacji, która już odeszła. 
Ja już jestem dinozaurem, nie jestem człowiekiem, który biega po salonach, ja to mam wszystko za sobą, nie interesują mnie nowości, największe muzea Francji czy Niemiec lub USA już widziałem, więc pisuję niewiele. Czas pomiędzy tekstami dla branży motoryzacyjnej wypełniam książkami. 

W rozmowie z naszym dziennikarzem zdradził, że w latach 50. na teren targów w Poznaniu dostawał się przez płot. 

Nie miałem za co kupić biletu, rodzice też nie mieli pieniędzy. Na brytyjskim stoisku wystawca dał mi folder modelu auta, które ówcześnie było produkowane w Wielkiej Brytanii. Ja go mam do dzisiaj, to było coś, co podniecało, ekstra samochód w pięknym pejzażu, z palmami, ładnymi dziewczynami - to przyciągało. Młodzi ludzie zbierają naklejki, foldery, znaczki czy kupują później książkę - to w nich zostaje, to się przenosi. Tu przychodzą ludzie, którzy mówią: mam kolekcję folderów z 30-40 lat, nie wiem co z tym zrobić, bo mi urosło. To są pasjonaci, widać zresztą to na wszystkich poszczególnych stanowiskach.

Znamiennie ze słowem „pasjonaci” Wieliński używał określenia „świry motoryzacyjne”. A jak widzi przyszłość branży? Czy rzeczywiście auta przestały mieć duszę?

Motoryzacja straciła duszę. Auto z lat 60., z dobrej blachy, ze skórzaną kanapą miało w środku klimat. Dziś są wszystkie takie same, równe, plastikowe. 

Czy warto odwiedzić Retro Motor Show i Akademię Renowacji?

Zdecydowanie tak, polecam wszystkim.

Komentarze (0)

dodaj komentarz
    Nie ma jeszcze komentarzy...
do góry strony