
Jeszcze niedawno można było przeprowadzić diagnostykę bez podstawiania elementów na próbę, wystarczyły skaner diagnostyczny, multimetr i manometr. Usterki były o wiele prostsze, dlatego że układy funkcjonalne nie były tak skomplikowane jak obecnie – nie było tylu zależności w pracy wielu elementów. Oczywiście niezbędny był i jest, oprócz podstawowych przyrządów pomiarowych i skanera, także schemat elektryczny.
Do niedawna dobry diagnosta na podstawie pomiarów, swojej wiedzy i doświadczenia mógł prawie na 100% wykryć usterkę. Współczesne samochody mają za dużo sterowników i skomplikowanych elementów, aby zawsze można było w ten sposób wykryć usterkę. Usterki chwilowe, nieobecne w warsztacie, są trudne do wykrycia i dlatego sięgamy po metodę podstawiania elementów. Podstawiamy części, które możemy wymienić bez problemów, ale też te elementy, które musimy zaprogramować do danego samochodu. I nie możemy przed tym uciec albo oszukiwać się, że można w inny sposób przeprowadzić dobrą diagnostykę.
Usterka ukryta
Ciekawym przypadkiem trudnej diagnostyki było uszkodzenie zasilania sterownika silnika: od czasu do czasu nie można było go uruchomić. Podczas badania próbnikiem diodowym napięcia zasilającego we wtyczce sterownik zawsze startował – wystarczyło podać potencjał z próbnika diodowego, aby zaczął normalnie funkcjonować. Sprawdzono masy, bezpieczniki i przekaźniki zasilające, wydawało się, że wszystko jest w porządku. Choć przez kilka dni było normalnie, ukryta usterka znowu się pojawiła, występując raz na kilka dni.
Czasami wykonując takie czynności, można naprawić ukrytą usterkę, w sumie niewidoczną, trudną i sporadyczną. W tym przypadku nie podstawialiśmy żadnych elementów, ale wykonaliśmy czynności, które trzeba zrobić zawsze przed podstawieniem nowych części w miejsce podejrzanych.
Podsumowując tę myśl, można stwierdzić, że przed podstawieniem warto sprawdzić i przygotować cały układ, w którym jest usterka.
Podstawić czy symulować?
Do trudnych przypadków zalicza się usterki występujące równocześnie w dwóch miejscach. Przeważnie po zdiagnozowaniu jednej usterki i udowodnieniu, że dany element jest rzeczywiście uszkodzony, nie szukamy następnego – naprawiamy uszkodzenie i sprawdzamy, czy działa. Pomimo doświadczenia rzadko kiedy przewidujemy, że to nie wszystko. Następna, ukryta i sporadyczna, usterka może objawić się w warsztacie, ale częściej da znać o sobie podczas eksploatowania samochodu. Rezultat: powrót niezadowolonego klienta.
Mieliśmy taki ciekawy przypadek z podnośnikiem klapy bagażnika, który był uszkodzony, ponieważ umieszczone w nim czujniki położenia nie działały. Zrobiliśmy symulację tych czujników, dołączając potencjometry do przewodów prowadzących do sterownika klapy, i siłownik zaczął działać. Zamówiliśmy dosyć drogi siłownik, przedstawiając koszty naprawy klientowi.
Jednak po wymianie siłownika nie byliśmy w pełni usatysfakcjonowani pracą tego układu. Klapa nie zawsze otwierała się do końca i działała bardzo wolno. Po kilku dniach klient przyjechał do nas z reklamacją. Postanowiliśmy podstawić drugi sterownik, który również okazał się być uszkodzony.
Jest to przykład naprawy, w której nie zawsze można określić usterki. Naprawiamy i wymieniamy części po kolei, ale ostatecznych kosztów naprawy nie znamy. Jest to kłopotliwe i dla nas, i dla klienta. Pomimo dużego doświadczenia w diagnostyce bardzo trudno w takich przypadkach wykryć wszystkie usterki bez podstawienia lub przynajmniej bez symulacji podejrzanych elementów. Zresztą symulacje pracy pewnych urządzeń sprawdzają się, o ile są to proste i pojedyncze elementy. Przeprowadzenie symulacji dwóch elementów w tym samym czasie jest bardzo trudne, a bywa, że tak czasochłonne, że bardziej opłaca się kupić i podstawić dany element.
Magazyn części – podręczny, niekoniecznie własny
Optymalnym rozwiązaniem byłoby posiadanie magazynu z częściami, które możemy podstawić do naprawianego samochodu. Niekoniecznie musi to być nasz magazyn, ale powinniśmy tak zorganizować sobie pracę, aby korzystać z innych magazynów, nienależących do nas. Naprawiając jedną markę samochodów, albo dwie lub trzy, już mamy taki podręczny magazyn w postaci innych samochodów stojących w warsztacie. Możemy na chwilę pożyczyć element od innego samochodu.
Inna możliwość to zapytanie się kolegów pracujących w innych warsztatach, czy akurat nie mają danego typu samochodu w naprawie, bo chcemy pożyczyć jakąś część na podstawienie. Trzecia możliwość, już bardziej utrudniona, to zaprzyjaźniona hurtownia części, w której pójdą nam na rękę i wypożyczą dany element. Wyrobiliśmy sobie na tyle znajomości, że mają do nas zaufanie, że nie zniszczymy i oddamy w idealnym stanie, bez śladów użytkowania.
Komentarze (0)