W regulatorze wentylatora wymieniamy tranzystor na mocniejszy. W ten sposób naprawione urządzenia jest lepsze niż oryginalne
Zaczynając karierę w warsztacie samochodowym, wielu z nas obiecywało sobie, że będzie najlepszymi warsztatowcami, korzystającymi tylko z właściwych i oryginalnych części. Tymczasem nie uciekliśmy od przeróbek i modyfikacji, które miały być tylko na chwilę, a pozostawały na kilka lat. Samochód po takich naprawach zaczynał źle funkcjonować, psuły się kolejne elementy... A my ciągle marzyliśmy o tym, żeby kiedyś naprawić klientowi samochód, korzystając tylko z oryginalnych części.
Przerabianie, dopasowywanie, używanie nieoryginalnych, tańszych zamienników... – tak się zazwyczaj kończy, mimo szczerych chęci. Na naszą pracę możemy też spojrzeć trochę inaczej, usprawiedliwiając takie postępowanie. Spójrzmy na to, co robimy, nie krytycznie, ale z aprobatą – bo może wcale nie powinniśmy się wstydzić takiego postępowania. Wszystko może być ocenione przez pryzmat trwałości i skuteczności naprawy. Zastępowanie oryginalnych elementów to często praca twórcza. Osoba wykonująca takie czynności doskonale rozumie zjawiska fizyczne i procesy zachodzące w danym układzie funkcjonalnym. Potrafi też uprościć pewne procesy, stosując inne części. Czasami ma więcej wiedzy niż typowy tak zwany „wymieniacz”, który nie do końca zna zasady działania tego, co wymienia. Popatrzmy na kilka przykładów wziętych z życia warsztatowego.
Wiele lat temu jednym z najbardziej popularnych małych samochodów był Opel Corsa. W modelach z małymi silnikami benzynowymi jako czujnik obciążenia zastosowano przepływomierz. Po przejechaniu kilkudziesięciu tysięcy kilometrów tracił on swoją charakterystykę i samochód szarpał, źle wchodził na obroty, były trudności z uruchomieniem silnika. Po wymianie przepływomierza na nowy, oryginalny, trzeba było wykasować adaptacje i przez pewien okres znowu wszystko było w porządku... do czasu, bo po kilku miesiącach ten często psuł się. W pewnym momencie ktoś wpadł na pomysł zastosowania innego, nowszego przepływomierza, przeznaczonego do następnej generacji silników. Nikt oficjalnie tego nie zalecał, ale temat był tak znany wśród warsztatowców, że nawet w autoryzowanych serwisach zaczęto to praktykować. Należy zwrócić uwagę na fakt, że układ sterownia silnikiem korzysta z sondy lambda, a więc nawet przy trochę innej charakterystyce czujnika obciążenia silnik będzie pracował dobrze. Po prostu program regulacji i adaptacji niejako dostosowuje ten przepływomierz do silnika. Pomysł okazał się genialny – przepływomierz nie psuł się, a naprawa była bardzo skuteczna na kilka lat. Trzeba było pogodzić się ze świadomością, że samochód wyjeżdżał z zamontowanymi częściami nie takimi, jakie były do niego przeznaczone, z nieoryginalnymi, ale za to był bardziej niezawodny.
Kolejny przykład dotyczy sterownia silnikiem typu Simtec. Co pewien czas dowiadujemy się, że określony sterownik silnika jest nieodporny na zakłócenia pochodzące od cewki wysokiego napięcia. Zdarzały się i nadal zdarzają takie sytuacje, że nawet zastosowanie złych świec zapłonowych powoduje uszkodzenie układów scalonych w sterowniku. Wydawałoby się, że takie problemy – skoro są już znane od kilkudziesięciu lat – powinny zostać wyeliminowane. Jednak tak nie jest. Co pewien czas mamy przypadki, kiedy sterownik silnika raz na kilka dni wpisuje błędy dotyczące oprogramowania i silnik nie pracuje. Po kilku minutach wszystko jest w porządku. Pomimo wymiany sterownika sytuacja się powtarza. Świece zapłonowe i cewki rzadko kupujemy w autoryzowanych serwisach, a zastosowanie tych od innych, renomowanych producentów jest prawidłowe. Mówimy tu o znanych firmach produkujących na pierwszy montaż. Po wielu naprawach takich przypadków wiemy, że nawet drogie cewki nie gwarantują bezawaryjnej pracy. Stosujemy cewki (zespół cewek, tak zwana listwa zapłonowa), o których wiemy, że nie spowodują zakłócenia w pracy sterownika i silnik będzie pracował prawidłowo.
W wielu przypadkach dokonujemy napraw, poprawiając oryginalne części. Weźmy przykład wtyczek elektrycznych, które ulegają wypaleniu. Po kilku latach tracą kontakt na złączu elektrycznym, powstaje łuk elektryczny, a więc wysoka temperatura, która wszystko niszczy. Dodatkowo uszkodzeniu może ulec drogi sterownik, który wysyła za duży prąd. Warto więc sięgnąć po inne, lepsze rozwiązania. Na przykład do żarówek H7 są na rynku dostępne wtyczki ceramiczne z bardzo dobrymi złączami elektrycznymi. Inny przykład to układy elektrycznego wspomagania kierownicy.
Ogóle można powiedzieć, że wszędzie tam, gdzie mamy do czynienia z dużymi prądami, trzeba zwrócić uwagę, czy nie ma na rynku lepszych zamienników, produkowanych przez małe firmy, a często nawet przez jednoosobowe warsztaty. W centralkach sterujących wieloma układami, takimi jak wycieraczki i światła, po kilku lub kilkunastu latach pracy mamy zużyte przekaźniki – zamiast takich samych możemy zastosować te o większym obciążeniu prądowym. Warto dołożyć kilka złotych więcej i kupić produkt znanej firmy, która w danych technicznych podaje liczbę przełączeń, jakie wytrzymuje taki przekaźnik. Wówczas nasza naprawa posłuży klientowi przez wiele lat. Po zastosowaniu takich części – trzeba przyznać: nieoryginalnych – nasza naprawa na pewno będzie lepsza i trwalsza.
Stanisław Mikołaj Słupski
Komentarze (0)