W nowoczesnych samochodach umieszczanie bezpieczników i przekaźników w komorze silnika nie jest już takie oczywiste
Poza rozproszeniem instrumentów pomiarowych na kilka przyrządów diagnostycznych istnieje jeszcze inne rozproszenie, a mianowicie elementów składowych danego układu, w naszym omawianym przypadku – układu oświetlenia. Prześledźmy to na przykładzie Opla Astry J. Napięcie do świateł mijania przychodzi ze skrzynki z przekaźnikami i bezpiecznikami, umieszczonej w komorze silnika. To tu mamy dwa przekaźniki podające napięcie do reflektorów. Pomimo obecności w tym miejscu różnych bezpieczników na próżno szukać tych od świateł mijania. Napięcie do przekaźników, to sterujące i podawane bezpośrednio na żarówki, przychodzi z wnętrza pojazdu, a dokładniej od sterownika wielofunkcyjnego. Od tego sterownika przez przekaźniki do żarówek nie ma żadnych bezpieczników. Pozornie układ nie jest chroniony bezpiecznikami. Ale tylko pozornie, ponieważ prąd przechodzący przez sterownik wielofunkcyjny przechodzi przez bezpieczniki, które są umiejscowione przed sterownikiem. Z punktu widzenia elektryki bezpiecznik ma się spalić, gdy zwarcie wystąpi na żarówce, w przewodach, w przekaźniku, w skrzynce z przekaźnikami, a także w sterowniku wielofunkcyjnym. Cała ta droga prądowa chroniona jest bezpiecznikami (osobno na stronę lewą i prawą), umieszczonymi w kabinie pasażerskiej pod kierownicą.
Naprawiający pojazd chciałby mieć wszystko w jednym miejscu, ale we współczesnych samochodach jest to niemożliwe – poszczególne elementy są rozproszone. Mówiąc inaczej, „porozrzucane” po całym samochodzie. Musimy się do tego przyzwyczaić, aby nadążyć za współczesną techniką i nie narzekać na „trudne czasy”.
Komentarze (15)