Gniazda i piny powinny być zawsze sprawdzane „na piechotę”
Lekarz leczy pacjenta na podstawie objawów, a my naprawiamy samochód na podstawie parametrów technicznych. Im więcej lekarz wie o objawach, tym trafniej postawi diagnozę. Analogicznie: im więcej wiemy o skutkach uszkodzeń auta, tym szybciej podejmiemy właściwe kroki, aby udowodnić usterkę.
Jeżeli sami sobie nie udowodnimy, że dana część jest do naprawy lub do wymiany, to, opierając się na przypuszczeniach, możemy popełnić błąd. A przecież każda pomyłka kosztuje nas konkretne pieniądze. Dlatego warto prześledzić podejmowane czynności diagnostyczne pod względem analizy parametrów, jakie odczytujemy ze skanera, z mierników i pozyskujemy w trakcie rozmowy od użytkowników pojazdów.
Podział parametrów technicznych może mieć charakter techniczny, naukowy, a nawet subiektywny i obiektywny. Zacznijmy do prostego przykładu. Klient skarży się, że od pewnego czasu samochód ma mniejszą moc. Możemy osobiście przejechać się jego pojazdem i nie zauważyć niczego szczególnego. Pomimo braku kodów błędów klient upiera się, że problem istnieje i ma trudności na przykład podczas wyprzedzania. Jest to parametr subiektywny, który powinien wpłynąć na przeprowadzanie diagnostyki. Gdybyśmy mieli możliwość podglądu takiego parametru, jak moc silnika, to sprawa byłaby o wiele prostsza. Jednak tak nie jest, dlatego musimy umieć parametr mocy silnika niejako odczytać z danych, do których mamy dostęp za pośrednictwem skanera diagnostycznego.
Oszacowanie wartości parametrów jest sztuką, umiejętnością. Gdy mówimy o kimś, że ma doświadczenie, mamy na myśli osobę, która potrafi oszacować te wartości i skojarzyć z rodzajem usterki. Osoba mniej doświadczona zazwyczaj poszukuje informacji w internecie, a tam już mamy wyniki analizy pewnych parametrów. Mówimy wtedy, że ktoś na podstawie objawów potrafi wskazać usterkę, a objawy to nic innego, jak właśnie parametry techniczne.
Wartości parametrów to liczby z jednostkami miar. Pacjent skarży się na wysokie ciśnienie, a lekarz chce znać jego wartość, więc mierzy ciśnienie ciśnieniomierzem. Tak samo jest z samochodem, obiektywny obraz objawów złego działania to liczby z podaniem jednostek. Nawet tak prozaiczny przypadek jak niedziałanie pilota do zamykania samochodu. Mówienie, że pilot nie działa od czasu do czasu, jest nieprecyzyjne. Pracę ułatwia podanie liczby, na przykład „problem pojawia się raz na pięć zamknięć samochodu”. To doprecyzowanie ma duże znaczenie w diagnostyce. Zauważmy, że często dosłownie tęsknimy za kodami błędów, które będą precyzyjniejsze, na przykład kilka sterowników podaje błąd uszkodzenia w sieci cyfrowej, a naszym marzeniem jest otrzymanie błędu, że od sterownika A do sterownika B jest uszkodzenie. Komunikujemy się z możliwie wszystkimi sterownikami w nadziei, że dostaniemy bardziej precyzyjną informację. I zazwyczaj nie dostajemy tego, co chcielibyśmy uzyskać. Liczba sterowników powielających ten sam błąd jest dla nas bardzo dużym utrudnieniem. Rozproszenie błędu z powodu wspólnych sieci komunikacyjnych to problem, z którym musimy umieć sobie poradzić w codziennej pracy.
Sprawa doprecyzowywania wartości parametrów bieżących jest bardzo ważna z punktu widzenia optymalnej diagnostyki. Mamy taką sytuację: dwóch fachowców naprawia nieprawidłowo działający zamek centralny. Czasami po naciśnięciu przycisku pilota zamykają się wszystkie drzwi, a czasami żadne. Diagności na początku odczytują kody błędów, ale nie przynosi to jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, co jest uszkodzone. Komunikaty są nieprecyzyjne, czasami można wykasować błędy, a czasami komunikacja urywa się i nic nie można zrobić. Przystępujemy do pracy „na piechotę”. Sprawdzamy to, co psuje się najczęściej, czyli przewody w klapie bagażnika, sterownik i kable w drzwiach kierowcy. Okazuje się, że ktoś przed nami szedł tą samą drogą i w tych miejscach jest wszystko w porządku. I teraz można bawić się w zgadywanie, przekonywanie, kto ma rację. Jeden twierdzi, że uszkodzony jest główny sterownik, a drugi podejrzewa któryś ze sterowników w pozostałych drzwiach.
Jednak jest jeszcze jedna droga, ta właściwa, a mianowicie posługiwanie się danymi, liczbami, czyli parametrami technicznymi. Możemy dostać się do miejsca, gdzie zbiega się dużo danych.
Może to być centralny sterownik, chociaż jak drzwi są połączone siecią komunikacyjną, to nie zawsze istnieje takie miejsce kumulacji sygnałów. Wówczas musimy znaleźć coś podobnego, na przykład dostać się do jednego sterownikach w drzwiach i zmierzyć sygnały. Powinniśmy w tym momencie mieć schemat elektryczny i nanosić na nim zmierzone wartości. Jeżeli nie określimy tych wartości, czyli nie będziemy posługiwać się liczbami, to znaczy, że odchodzimy od techniki. Technik podaje liczbę, a nie określenia typu: „sygnały są dobre”, „tu nie ma się czego czepić”.
Powtarzanie liczb, nawet na głos, zapisywanie ich na kartce, powoduje efekt zapamiętania, a także przyspiesza analizę. Ile razy słyszymy: „przepływka jest w porządku, bo nie ma od niej żadnych błędów”. Jednak gdy zapytamy, co wskazuje na biegu jałowym, diagnosta nie potrafi odpowiedzieć. Technika odchodzi, pozostają nieprecyzyjne określenia, które nie są parametrami. Jeżeli w warsztacie przez cały czas posługiwalibyśmy się parametrami i ich wartościami, to na pewno czas postawienia prawidłowej diagnozy wyraźnie by się skrócił. Uniknęlibyśmy w ten sposób wielu błędów.
Komentarze (0)