Kilka systemów nie funkcjonowało prawidłowo. W warsztacie można było wykasować wszystkie błędy, a samochód i tak wracał. Dopiero dokładny przegląd instalacji elektrycznej pozwolił na znalezienie przyczyny.
Prosty przykład: kierunkowskazy nie wyłączają się po wykonaniu skrętu. Przyczyną jest uszkodzony czujnik kąta skrętu umieszczony w kierownicy. I może naprawa przebiegłaby o wiele sprawniej, gdyby ktoś nie wyłączył lampki ostrzegawczej informującej o niedziałającym systemie stabilizacji jazdy. Ten system wykrył uszkodzenie, wpisał błąd i zapalił lampkę. Niezbyt uczciwy klient kazał zlikwidować ten wskaźnik, bo jechał na przegląd samochodu i bał się, że nie przejdzie badań kontrolnych na stacji diagnostycznej. Gdyby lampka w warsztacie paliła się, to warsztatowiec od razu nawiązałby komunikację z uszkodzonym systemem. A tak zaczął szukać mechanicznej usterki w kierownicy. Właśnie na tym polega nasza praca, na myśleniu o samochodzie jako o zbiorze różnych współpracujących ze sobą systemów funkcjonalnych. Naprawiamy jeden system, a myślimy o wszystkich układach. Ktoś kiedyś powiedział „myśl globalnie, działaj lokalnie”, i chociaż dotyczyło to biznesu, pasuje również do naszej sytuacji.
We współczesnym samochodzie mamy do czynienia nie ze stałymi programami, ale z takimi, które się adaptują. Oznacza to, że w wyniku eksploatacji pojazdu programy zmieniają się. I znowu mamy do czynienia z przenikaniem się różnych zbiorów.
Na przykład nieprawidłowo działający przepływomierz powoduje inną pracę silnika, a to z kolei prowadzi do złego funkcjonowania automatycznej skrzyni biegów. Klient odczuwa dziwną pracę skrzyni biegów, a elementem, który to spowodował, jest przepływomierz dostarczający podstawowe informacji do sterownika silnika.
Stanisław Mikołaj Słupski
Artykuł pochodzi z 07/2021 numeru Nowoczesnego Warsztatu.
(tytuł pochodzi od redakcji)
Komentarze (0)