Informacje potrzebne do diagnostyki to nie tylko komunikacja ze skanerem diagnostycznym. Często trzeba dostać się do wtyczki sterownika, aby sprawdzić wszystko „na piechotę”
Spójrzmy na prosty przykład naprawy samochodu. Klient skarży się na brak mocy silnika i wie, że nie pojawiają się żadne kody błędów. My, jako diagności, mamy pewien schemat, plan działania, zoptymalizowane kroki diagnostyczne, według których postępujemy.
Wybieramy miejsce, z którego możemy dowiedzieć się najwięcej o usterce. Uwaga, nie typujemy usterki, ale miejsce, skąd uzyskamy najwięcej informacji. Następnie podłączamy skaner diagnostyczny, odszukujemy parametry bieżące związane z przepływomierzem. W skanerze zamiast wartości liczbowych ustawiamy pokazanie wyników w postaci wykresu. Włączamy zapłon, uruchomiamy silnik i dodajemy gazu, przez cały czas obserwując wskazania przepływomierza. Porównujemy wyświetlane wartości przy kilku różnych prędkościach silnika z tabelką wzorcową, którą znamy na pamięć lub mamy pod ręką. Widzimy, że wskazania przepływomierza są nieprawidłowe. I dopiero wtedy podnosimy maskę pojazdu, szukamy nieszczelności, sprawdzamy zawór EGR i podstawiamy drugi przepływomierz. Samochód naprawiamy i oddajemy sprawny.
Każdy chciałby, aby praca przebiegała tak sprawnie jak w opisanym przypadku, zarówno warsztatowcy, jak i klienci. Wiemy jednak, że nie zawsze tak jest. Dlatego warto analizować naszą pracę i mieć dobre pomysły na diagnostykę czy wykonawstwo uszkodzenia.
Zastanówmy się zatem, jaki moment w naszej pracy był najważniejszy. Ten, w którym porównywaliśmy w naprawianym samochodzie wskazania przepływomierza z wartościami wzorcowymi. Zauważmy, że w pojeździe istnieją setki różnych parametrów bieżących, można je też nazwać danymi technicznymi. My wybraliśmy tylko jeden, a mianowicie wskazania przepływomierza. Zadecydowało to o tym, że diagnostyka przebiegła bardzo sprawnie.
Trzeci moment to porównanie danych. Jeżeli nie zgadzają się, wyraźnie odbiegają od siebie, to znaczy, że mamy trop, który zaprowadzi nas do usterki. Ten punkt zaczepienia jest bardzo ważny, mówi nam, że niekoniecznie przepływomierz jest uszkodzony, usterki trzeba szukać w torze dolotowym powietrza. Może jest to nieszczelność, może zawór EGR źle pracuje, a może wydech jest zatkany? Na tym etapie ważne jest to, że obieramy kierunek działania. To właśnie owo ukierunkowanie doprowadzi nas do celu, czyli wskazania, który element jest uszkodzony.
A teraz przyjrzyjmy się tym rozważaniom w sposób bardziej ogólny, teoretyczny. W samochodzie jest zbiór danych technicznych. Na podstawie objawów uszkodzenia wybieramy kilka, może kilkanaście, które będziemy obserwować. Zatem z wielkiego worka parametrów wybieramy tylko te, które doprowadzą nas do usterki. Tylko skąd mamy wiedzieć, jakie parametry wybrać, na czym się skupić? Właśnie to jest najciekawsze, umiejętność dobrej, szybkiej i skutecznej diagnostyki. Zdobycie takiej umiejętności pozwoli nam czerpać radość z naprawy samochodu. Zamiast odczytywać na skanerze wszystkie możliwe dane, wybieramy tylko te, które doprowadzą nas do postawienia prawidłowej diagnozy. Z całego wora wybieramy woreczek, który jest dla nas drogowskazem.
A teraz uwaga dla uważnego czytelnika. Odpowiemy na pytanie, dlaczego szukamy parametrów, które zaprowadzą nas do usterki – nie lepiej od razu ją wykryć? Zamiast od razu podnieść maskę silnika, szukać nieszczelności i wyczyścić EGR, skupiamy się na wartościach, jakie wskazuje przepływomierz. Odpowiedz będzie bardzo ciekawa, ale wymaga skupienia. Wyobraźmy sobie, że pacjent przychodzi do lekarza i pyta go, na co choruje. Lekarz irydolog zagląda do jego oczu, z których odczytuje, co dolega pacjentowi. To właśnie oczy pokazują lekarzowi stan całego organizmu. I podobnie jest ze znalezieniem usterki w samochodzie. Nie wiemy, co jest uszkodzone, dlatego skupiamy się na tych parametrach, które zaprowadzą nas do usterki, a dopiero potem przechodzimy do bezpośredniego jej szukania. Te wybrane parametry są drogowskazem, pozwalają nam na zrozumienie procesów technologicznych, pomagają zapamiętać wartości parametrów, które na pewno przydadzą się w bieżącej naprawie i w przyszłości.
Idziemy dalej. Jeżeli mamy bryłę samochodu, to za pomocą współrzędnych można opisać każde jego miejsce. I tak robimy, mówimy na przykład, że „BSI jest za zegarami”, określając w ten sposób współrzędne w bryle samochodu. Wybór miejsca, z którego dowiemy się najwięcej o usterce, jest bardzo ważny. To właśnie on determinuje dalsze kroki – albo pójdziemy prosto do celu, albo zbłądzimy, pójdziemy złą drogą, zmarnujemy czas i kupimy niewłaściwe części. Znalezienie miejsca, z którego będziemy czerpać najwięcej wiedzy diagnostycznej w danym przypadku, jest nie lada sztuką. Na przykład nie działa wentylator przy chłodnicy. Spoglądamy na schemat elektryczny i widzimy, że odpowiednie parametry muszą znajdować się w sterowniku silnika. To on wydaje rozkaz włączenia wentylatorów. Naszym najlepszym miejscem jest zatem właśnie ten sterownik. Po skomunikowaniu się z nim możemy zobaczyć, czy nie ma błędów dotyczących wentylatora. Można zrobić test elementów wykonawczych i sprawdzić, czy uda się nam go uruchomić. Jeżeli nie słyszymy pracującego wentylatora, możemy zweryfikować, czy mamy napięcie na silniku wentylatora. Są to kroki można nawet powiedzieć – zoptymalizowane, prowadzące do szybkiej diagnozy. Obserwujmy swoją drogę od komunikacji ze sterownikiem silnika do wtyczki wentylatora w celu zbadania przychodzącego napięcia. Ta droga to przemieszczanie się diagnosty w obrębie bryły samochodu.
Komentarze (1)