
Uniwersalna rampa skraca czas rozładunku i umożliwia zabranie kontenerów narzędziowych na kółkach
Ilu „chłopa” potrzeba do załadowania tego silnika? Jednego – plus suwnica
Wózek „motylek”
Chociaż do transportu uszkodzonych samochodów najlepsze są autolawety i holowniki, to w niektórych wypadkach wystarczy wózek podosiowy. To stare rozwiązanie przydaje się do transportu pojazdów uszkodzonych w małym stopniu i nadających się do holowania bez kierowcy. Komu można je polecić? Dzisiaj, gdy samochody wręcz ociekają elektroniką, to dobre rozwiązanie dla serwisantów w tej dziedzinie.
Wiele awarii o podłożu elektrycznym lub elektronicznym całkowicie blokuje samochód. Wówczas wizyta elektromechanika to najlepsze rozwiązanie. Ponadto wiele usterek udaje się usunąć na miejscu, więc nie ma potrzeby od razu wysyłać autolawety. A co gdy serwisant stwierdzi potrzebę odholowania auta do serwisu stacjonarnego?
Rozwiązaniem jest wózek podosiowy, zwany „motylkiem”. Jeśli jest składany, to mieści się w typowym samochodzie dostawczym. Razem z wózkami podkołowymi może pomóc także w holowaniu samochodów z napędem na wszystkie koła lub wyposażonych w automatyczne przekładnie.
Markiza
To nie fanaberia. Rozkładana markiza chroni serwisanta przed deszczem w trakcie pracy w terenie, zaś latem może zapewnić cień, podnosząc komfort pracy. Wiele napraw trwa długie godziny, w trakcie których i deszcz, i słońce czy śnieg mogą utrudnić pracę.
To tylko kilka ciekawych „gadżetów” usprawniających pracę serwisantów. Warto w nie zainwestować, gdyż coraz trudniej o prawdziwych fachowców. Dlatego należy im zapewnić dobre warunki pracy i odpowiednio ich wyposażyć.
Kto pracował pod gołym niebem w deszczu lub upale, doceni markizę
Anglicy do dziś stosują wózki „motylki”
Grzegorz Teperek
Fot. AA, Mad, Stellantis, MAN, autor
Komentarze (0)