Prócz klasyków gatunku na rynku znajdziemy podnośniki wyspecjalizowane, np. na stanowisko szybkiej recepcji, do pomiaru i regulacji geometrii czy jako sprzęt diagnostyczny do stacji kontroli pojazdów. Na zdjęciu urządzenie Stenhoj Maestro 2.35 Premium
Co tak naprawdę się sprzedaje?
Przepytywani przez nas dostawcy twierdzą, że trudno mówić o jakimś „hicie” sprzedażowym. Na pewno w pierwszej piątce znajdują się urządzenia 2-kolumnowe elektromechaniczne, takie jak np. Ravaglioli KPX337WK.
– To podnośnik o prostej i bezawaryjnej konstrukcji, wykorzystujący sprawdzony układ synchronizacji elektromechanicznej. W dobie coraz bardziej wyszukanych i skomplikowanych układów to sprawdzony w boju klasyk – dowodzi Tomasz Kopcik, WSOP.
I od razu dodaje, że dużą popularnością cieszą się również podnośniki elektrohydrauliczne, takie jak Taida STD-6140. Dźwignik wykorzystujący dolne połączenie między kolumnami z linami synchronizacyjnymi, idealny do warsztatów o niższym stropie. Duża część sprzedawanych przez WSOP podnośników to „nożycówki” z przeznaczeniem na stacje kontroli pojazdów. Podnośniki takie wyposażone są w zestawy do pomiaru i regulacji geometrii, szarpaki oraz dźwigniki trawersowe pozwalające na podniesienie pojedynczej osi pojazdu. W tej kategorii zdecydowanym liderem sprzedaży jest opracowany przez WSOP wspólnie z producentem podnośnik Taida STD-8240. Dźwignik ten został specjalnie przystosowany do polskich wymagań dotyczących stacji kontroli pojazdów, dzięki czemu jego konstrukcja umożliwia wielopunktowe poziomowanie, tak aby stworzyć ławę pomiarową do przeprowadzania okresowych badań technicznych. Inną ciekawą propozycją jest Ravagliolli RAV650N.5.55, który oferuje długie (5,5 m) najazdy oraz wielokierunkowy szarpak pozwalający na precyzyjne badanie wszelkich luzów w układach zawieszenia i kierowniczym.
Jego walorem są „zamknięte” zamki zabezpieczające ramiona. Nieczułe na kurz, brud czy wodę. Same ramiona mają konstrukcję trapezową, obniżaną w kierunku punktu podparcia, co umożliwia „przejście ramienia przez próg” pojazdu przy autach szerokich czy nisko zawieszonych. W klasycznym podnośniku ramiona prostopadłościenne zahaczają o próg pojazdu. Niespotykany jest także minimalny punkt podparcia – tylko 70 mm. Całość dopełnia system automatycznie wyłączający opuszczanie w przypadku natrafienia na przeszkodę, np. pozostawiony pod autem wózek narzędziowy.
Odwiesić na wieszak
Aftermarket inwestuje w nowe obiekty, gdzie stawia się podnośniki o udźwigu przynajmniej 4 t. Ale i tu widoczny jest kolejny trend. Współczesne wytwory motoryzacji to generalnie auta coraz większe i cięższe. Gdy przyjdzie przyjąć na warsztat takiego maxi-busa, okaże się, że bez 5-tonowego podnośnika ani rusz. Co wtedy?
– Alternatywą dla takiego zakupu jest inwestycja w podnośnik 4T oraz komplet dodatkowych, dłuższych „łap” – w ten sposób z asymetrycznego dźwignika robimy podnośnik symetryczny. Przede wszystkim to rozwiązanie tańsze, a nadal w pełni profesjonalne, z zachowaniem wszelkich norm bezpieczeństwa – zachwala rozwiązanie Sławomir Miłosz koordynujący pracę działu technicznego w firmie ATH-Heinl.
I od razu dodaje, że rozsądnym posunięciem jest zakup przynajmniej jednego podnośnika, który pełni rolę tzw. wieszaka. O czym mowa? Powszechnieje kalkulacja, w której przyjmuje się, że dla trzech mechaników warto mieć jeden podnośnik więcej. Taka rezerwa sprzętowa pozwala optymalizować pracę w warsztacie specjalizującym się w bardziej zaawansowanych naprawach, przykładowo serwisowaniu skrzyń automatycznych. Kiedy pojawi się potrzeba rozłożenia bardziej skomplikowanego podzespołu na elementy pierwsze, rozsądniej jest po prostu pozostawić samochód na wspomnianym „wieszaku”, by skompletować części czy po prostu zapewnić klientowi czas do namysłu, w jakim budżecie zrealizować naprawę. W przeciwnym przypadku trzeba by pojazd złożyć i zdjąć z podnośnika, aby zrobić miejsce na kolejny, co oznacza czasochłonne operacje i okazuje się finalnie kosztowniejsze.
Koszty użytkowania
Podnośnik w warsztacie to zdecydowanie inwestycja, a więc jego eksploatacja nigdy nie będzie bezkosztowa. Pomijając nakłady konieczne do zakupu sprzętu oraz energię niezbędną do jego zasilania, pozostają jeszcze koszty odpowiedniej obsługi technicznej. W myśl obowiązujących przepisów każdy podnośnik powinien przede wszystkim zostać zarejestrowany w UDT oraz raz w roku przejść przegląd okresowy. Koszty przekazania podnośnika pod dozór określane są przez urząd i składają się z rocznej opłaty oraz aktualnej stawki za roboczogodzinę inspektorów.
– Średni koszt zarejestrowania dźwignika to kwota od 300 do 650 zł zależnie od udźwigu maksymalnego urządzenia – wyjaśnia Tomasz Kopcik, WSOP. – Z reguły jednak do kosztów utrzymania podnośnika, zwłaszcza w okresie obowiązywania gwarancji, należy dodać również przeglądy okresowe wykonywane przez autoryzowany serwis. Ich częstotliwość to najczęściej jeden na rok, jednak zdarzają się też takie przypadki, szczególnie jeśli dźwignik objęty jest przedłużoną gwarancją, kiedy sprzedający/producent wymaga kontroli w odstępach nie większych niż 6 miesięcy.
Komentarze (2)