Wydarzenia

Wydarzenia

ponad rok temu  07.06.2017, ~ Administrator - ,   Czas czytania 7 minut

Samochód, który zmotoryzował Polskę – 44 lata Fiata 126p
Strona 1 z 2

Dokładnie 44 lata temu z taśmy montażowej w Bielsku-Białej zjechał pierwszy egzemplarz Fiata 126p. Samochód szybko stał się obiektem pożądania – głównie dlatego, że wtedy na rynku motoryzacyjnym nie było większej alternatywy. Dzisiaj historia zatoczyła koło i poczciwy „Maluch” zdobywa coraz to nowe rzesze fanów, osiągając niejednokrotnie bardzo wysokie ceny.

Premiera Fiata 126p odbyła się na Placu Defilad w Warszawie 9 listopada 1972 roku. Dzień później „Życie Warszawy” opublikowało na swoich stronach, że samochód ten „(…) zmienić winien nie tylko krajobraz naszych ulic i dróg, ale przyczynić się do upowszechnienia kultury technicznej (…)”. Pierwszy egzemplarz – Fiat 126p zmontowany jeszcze na włoskich częściach – zjechał z taśmy montażowej w Bielsku-Białej w dniu 6 czerwca 1973 roku.

Ile kosztował Fiat 126p?

Przez ponad dwie dekady poczciwy „Maluch” był najczęściej spotykanym samochodem na naszych drogach. Samochód w momencie swojej premiery kosztował 69 tys. zł – oznacza to, że statystyczny Kowalski mógł sobie na niego pozwolić, odkładając „do skarpety” lub w promowanym przez państwo systemie przedpłat około 30 swoich pensji. W przeliczeniu – biorąc pod uwagę średnią zarobków w Polsce – dzisiaj Fiat 126p kosztowałby około 140 tys. zł. Jaki samochód można by kupić za taką kwotę? Dobrze wyposażonego Lexusa IS z 245-konnym silnikiem lub cztery Toyoty Aygo.

Jak można w skrócie opisać „Maluszka”? Złośliwi twierdzą, że skrót Fiat 126p oznacza „Fatalną Imitację Auta Turystycznego – jednodrzwiowy, dwuosobowy, sześciokrotnie przepłacony”. Umiejscowienie silnika z tyłu pojazdu również doczekało się serii żartów – jeden z nich mówił, że samochód ma bardzo dobrze zaprojektowaną strefę zgniotu, która kończy się na silniku.

– Nadal dziwi mnie to, że tym mierzącym niewiele ponad trzy metry autem o symbolicznym bagażniku i ekstremalnie ciasnej tylnej kanapie podróżowały na wakacje do przysłowiowej Bułgarii całe rodziny z dziećmi, namiotem i bagażem. Nie ma natomiast wątpliwości, że to bardzo dzielny i wytrzymały samochód – wspomina Arkady P. Fiedler. – Mój Fiat 126p przejechał ze mną całą Polskę, Afrykę oraz Azję i nigdy mnie nie zawiódł. To potwierdza, że jego prosta konstrukcja jest jego największą zaletą, a odpowiednio przygotowany i na bieżąco serwisowany jest w stanie pokonać trudy, które zapewne nawet nie śniły się jego konstruktorom.

Samochód Arkadego P. Fiedlera dzielnie zniósł trasy zaplanowane przez wnuka sławnego podróżnika. Mieszkańcy odwiedzonych przez niego zakątków Afryki i Azji nie kryli zdziwienia – a może i szoku, że ten mikroskopijny samochód był w stanie dojechać tak daleko.

– Oczywiście w czasie wyprawy Fiat 126p wymagał bieżącej obsługi. Dla przykładu – olej wymieniany był co 3–4 tys. km, a podczas wyprawy do Afryki filtr powietrza trzeba było zmieniać 17 razy. Podróż do Azji była mniej uciążliwa pod tym względem. Zużyliśmy zaledwie 10 filtrów powietrza – dodaje Fiedler.

Nawet dzisiaj – po 44 latach od rozpoczęcia produkcji – bieżące serwisowanie „Malucha” nie powinno nadmiernie obciążać kieszeni właściciela. Części nadal dostępne są na rynku, a popularność samochodu sprawiła, że pojawiło się wiele firm produkujących elementy blacharskie i mechaniczne.

Fiat 126p – idealne auto do sportów motorowych?

Pomimo swojej – delikatnie rzecz ujmując – niezbyt zaawansowanej technicznie konstrukcji, Fiat 126p z powodzeniem był, i co warto podkreślić nadal jest, wykorzystywany w sportach samochodowych. W 1975 roku utworzono nawet Ośrodek Badawczo-Rozwojowy, który zajmował się przygotowaniem „Malucha” do startu w zawodach. W większości przypadków zawodnicy radzili sobie jednak na własną rękę, ulepszając pojazd w zaciszach swoich garaży.

– W pewnym okresie Fiat 126p był najpopularniejszym samochodem używanym w wyścigach. Zdarzało się, że na zawody odbywające się na torze Poznań przyjeżdżało nawet sześćdziesiąt „Maluchów”. Warto wspomnieć, że ten samochód nie był tani, a dla wielu ludzi wręcz nieosiągalny. Pomimo tego znalazła się niemała grupa zapaleńców motoryzacyjnych, którzy nim z powodzeniem startowali – wspomina Grzegorz Baran, kierowca wyścigowy i pilot rajdowy, startujący m.in. w Rajdzie Dakar.

Fabryczny Fiat 126p nie dysponował oszałamiającą mocą ani osiągami. Silnik o pojemności 650 cm3 generował 24 KM mocy – według danych fabrycznych samochód osiągał prędkość maksymalną 105 km/h. Przyspieszenie od 0 do 100 km/h zajmowało mu natomiast 50 sekund – informowały oficjalne tabele. Zdaniem Grzegorza Barana Fiat 126p bardzo spolitechnizował nasz rodzimy sport motorowy i niejako zmusił do rozwijania twórczej myśli technicznej.

– Samochody te jeździły podczas zawodów w dwóch klasach. Pierwsza obejmowała egzemplarze seryjne. W tych zawodnicy i ich mechanicy poprawiali „niedoróbki fabryczne”. Odpowiednio dopracowany Fiat 126p mógł osiągnąć nawet 30 KM – dodaje Grzegorz Baran. – Druga grupa to były „Maluchy” bardzo mocno modyfikowane. Dzisiaj można by je było porównać niemalże do WRC. Oczywiście biorąc pod uwagę ówczesne możliwości zespołów – zarówno te finansowe, jak i zaplecze dostępnych na rynku części zamiennych. Kunszt mechaników pozwalał w osiąganiu przez silnik nawet 70 KM. Moim zdaniem to był bardzo ciekawy okres dla polskiego sportu motorowego.

Komentarze (0)

dodaj komentarz
    Nie ma jeszcze komentarzy...
do góry strony