Mariusz Skorupski z Torunia, właściciel punktu Serwis Jan. Fot. Piotr Łukaszewicz
- W profesjonalnym serwisie klimatyzacji samochodowej nie ma miejsca na pojedynczą usługę pod hasłem ,,nabicie klimy". Jeśli jest ubytek czynnika zawsze towarzyszyć musi mu nieszczelność w układzie. Kilkukrotne "dobijanie czynnika" to prosta droga do uszkodzenia kompresora - mówi nam Mariusz Skorupski z Torunia, właściciel punktu Serwis Jan, do którego trafiają zarówno stali klienci, jak i nowi, odsyłani tutaj po pomoc z innych warsztatów.
Legendardne "nabicie klimy" traktowane jest jak złoty środek w serwisie klimatyzacji. Rusza sezon, więc poza wieloma całorocznymi warsztatami, taką usługę świadczą też punkty sezonowe, chociażby przy hipermarketach. - Stacje obsługi czynnika nie zawsze wskażą nieszczelność układu, diagnozują tylko duże nieszczelności. Serwisanci, ale też kierowcy, nie zadadzą sobie pytania - skoro układ jest teoretycznie szczelny, skąd ubytek po jednym czy dwóch sezonach? A nie ma przecież technicznej możliwości, by czynnik zużył się mechanicznie czy fizycznie. Niezdiagnozowane nieszczelności to najczęstsze przyczyny dużych awarii układów klimatyzacji - mówi Mariusz Skorupski.
Nabija Pan czynnik w lodówce co roku?
- Takie pytanie zadaję niektórym klientom proszącym o tę usługę w swoim aucie. Bo od strony termodynamiki to są te same układy, tylko ten w samochodzie pracuje w skrajnych warunkach, dlatego jest podatny na uszkodzenia i nieszczelności . Skoro jest ubytek, musimy zlokalizować nieszczelność. Mówię tu o naprawach klimatyzacji, a nie podleczeniu układu na kilka miesięcy. Przy niedużej nieszczelności, dołożenie czynnika da przecież efekt na jakiś czas. Tyle tylko, że regularne "dobijanie klimy" to gwarantowana duża awaria układu. W przypadku nieszczelności, razem z czynnikiem wytracany jest olej. To duży problem, bo nie ma możliwości sprawdzenia poziomu tego oleju. Brak oleju to oczywiste zatarcie. Pamiętajmy, że kompresory, te o zmiennej wydajności, są w środku pokryte teflonem. Często jest wprowadzany zawilgocony olej, co powoduje zakwaszenie czynnika i korozję. Tworzą się mikroształki lodu w parowniku, kompresor to zaciąga i uszkadza teflon. To nie dzieje się od razu, to zawsze kwestia czasu - opowiada.
W serwisie Mariusza Skorupskiego auta po naprawie trafiają na test szczelności. - Wprowadzamy mieszankę gazów, pozostawiamy z manometrami, czasami auto stoi nawet dobę na takim teście. Jeśli po 24 godzinach mamy niższe o 0,2 bara ciśnienie - ten układ uznajemy za nieszczelny - opowiada.
- Nie ma takiej usługi jak nabicie czynnika. To co najwyżej nabicie portfela albo nabicie w butelkę. Serwisować klimatyzację regularnie trzeba - ale mówimy tu o odgrzybianiu i wymianie filtra kabinowego, a nie uzupełnianiu czynnika. W układ ciśnieniowy, tam gdzie pracuje czynnik, nie powinno się ingerować bez powodu, a powód jest jeden - spadek wydajności. Podczas corocznego odgrzybiania można jedynie skontrolować ciśnienia na układzie HP iLP oraz temperatury pracy skraplacza i parownika. Przyznam się, że kiedyś też robiłem to, o czym dziś mówię, z braku wiedzy oczywiście - kończy nasz rozmówca.
Komentarze (6)