Różnice w cenach bez różnic w jakości możemy zauważyć także w obrębie naszego rynku. Inne ceny za tę samą naprawę zaproponuje serwis autoryzowany, a inne – identycznie wyposażony serwis nieautoryzowany. Jeśli zatem poszkodowany ma np. roczny samochód i przysługuje mu naprawa powypadkowa w ASO, może otrzymać od ubezpieczyciela protokół szkody całkowitej. Gdyby ten sam samochód oddał do serwisu niezależnego – o szkodzie całkowitej być może nie byłoby nawet mowy, a samochód zostałby prawidłowo naprawiony.
Podsumowując – ślad „szkody całkowitej” w historii pojazdu jest bez wątpienia sprawą poważną, ale nie dyskwalifikuje danego samochodu. Bez wątpienia samochód, w którego historii znalazł się zapis dokumentujący „szkodę całkowitą” mógł zostać odbudowany zgodnie ze sztuką i jak najbardziej nadaje się do jazdy, tyle że sprzedawca powinien o tym uczciwie informować kupującego i bardziej elastycznie negocjować cenę. Oczywiście szkody całkowite odnotowane na terenie innych państw mogą mieć zupełnie inny charakter niż w Polsce. Są takie kraje na świecie, w których szkoda całkowita oznacza zakaz ponownej rejestracji na terenie danego kraju. Kwestia, czy taki zakaz przenosi się także na obszar Polski jest już tematem na odrębne opracowanie.
Komentarze (0)