Sąd Okręgowy w Gliwicach rozpatrywał sprawę odszkodowania za niewielką kolizję drogową. Dlaczego tak pozornie błaha sprawa (koszt odszkodowania za kolizję to około tysiąca złotych) znalazła swój finał na wokandzie? Okazuje się, że stało się to na skutek faktury wystawionej przez warsztat samochodowy.
Właściciel uszkodzonego wskutek kolizji drogowej samochodu zgłosił się do firmy ubezpieczeniowej, gdzie sprawca tego zdarzenia miał wykupioną polisę OC. Ubezpieczyciel, zgodnie z procedurami, przyjął na siebie odpowiedzialność za zdarzenie. Po przeprowadzonych oględzinach wycenił naprawę auta na kwotę 995,75 zł. W tym samym czasie poszkodowany kierowca już naprawił swój samochód - a fakturę przedstawił ubezpieczycielowi. Kwota tej faktury znacznie odbiegała jednak od wyceny rzeczoznawcy - było to 1866,67 zł. Fakturę wystawił warsztat samochodowy, gdzie dokonano naprawy. Ubezpieczyciel nie zgodził się na dopłacenie różnicy w wymienionych kwotach "z uwagi na brak faktur źródłowych zakupu części zamiennych". Właściciel auta skierował sprawę do sądu.
Sąd nie tylko potwierdził zasadność uwag ubezpieczyciela, ale zauważył również, że z faktury przedstawionej przez poszkodowanego kierowcę nie wynika zakres przeprowadzonej naprawy.
Od początku sprawy ubezpieczyciel podkreślał, że uzależnia wypłatę pozostałej części od przedstawienia faktury, z której wynikałoby, po jakich cenach warsztat samochodowy zakupił części do naprawy. Firma ubezpieczeniowa zakwestionowała jedynie wartość części i stawkę roboczogodziny warsztatu, nie zaś zakres wskazanych napraw.
Komentarze (14)